Gniew – nawet słuszny – jest fatalnym doradcą
… jeśli się szuka rozwiązań minimalizujących straty.
Kilka miesięcy temu pytano mnie o „sprawiedliwość naprawczą”: jak sobie wyobrażam ogarnięcie bezprzykładnego chaosu sprowadzonego na wymiar sprawiedliwości. Sądownictwo wyjdzie z tego zdemoralizowane, a kultura prawna będzie w upadku. Powiedziałam aby nie mieć złudzeń, że nawet po zmianie osób na ważnych stanowiskach, ustaw czy nawet zmianie konstytucji, na drugi dzień obudzimy się w państwie prawa. Ale co najważniejsze: niech ręka boska broni mówić, że każdą dokonaną zmianę i każdy wyrok, jaki zapadł, trzeba wyrzucić na szmelc. Nie mówiąc o hurtowym anulowaniu personalnych nominacji sędziowskich czy wyroków, w których uczestniczyli neo-sędziowie.
Przede wszystkim dostrzegam dwie biegunowe sytuacje. Izby Dyscyplinarnej SN i jej orzecznictwa nie uratuje nikt i nic, tu automatyczne działanie ex lege byłoby nie tylko dopuszczalne, ale i pożądane. Na drugim biegunie lokują się pierwsze powołania asesorów w sądach rejonowych. One w ogóle nie powinny być kwestionowane, podobnie jak orzecznictwo powołanych. Pozostaje „reszta” – ponad 900 sędziów różnych szczebli i komórek, a także ich kilkuletnie orzecznictwo w sprawach wszelkiego rodzaju.
Tu mechanizm sanacyjny wedle mnie powinien mieć charakter procesowy i zindywidualizowany.
W tej chwili istnieją dwa konkurencyjne projekty ustaw sanujących: senacki i bardzo radykalny projekt stowarzyszenia Iustitia. Nie kryję, że bliżej mi do tego pierwszego – i to nie z powodu sympatii czy antypatii, ale z czystego pragmatyzmu: nie wierzę w uzdrawiającą moc nieważności ex lege nie tylko nominacji, ale i orzecznictwa en masse. Wbrew argumentom uzasadnienia projektu sądzę, że jego ewentualna realizacja tylko spotęgowałaby chaos i pozbawiła społeczeństwo nadziei na realne wyjście z kryzysu sądowego, nie zapewniając prawa do sądu – pewnego i szybkiego.
Jak potoczą się losy tych projektów – nie wiadomo. I nie zajęłabym się nimi w niniejszej notce, gdyby nie potrzeba sprostowania argumentu z orzecznictwa TSUE i ETPCz, determinujących radykalizm projektu Iustitii.
Otóż działanie wyroków TSUE na prawo krajowe nie jest automatyczne. Wymaga – jeżeli są one odpowiedzią na zadane pytania prejudycjalne, zajęcia stanowiska przez sąd pytający. W kwestii statusu Izby Dyscyplinarnej tak się już stało. Wyrok TSUE (C-585/18, C-624/18, C-625/18, z 19.11.2019 r.) uzupełniło najpierw stanowisko SN w konkretnej sprawie – wyrok z 5.12.2019 r., III PO 7/18, a następnie, już co do zasady – Uchwała trzech Izb SN z 23.01.2020 r. (BSA I-4110-1/20).
Inaczej jednak – jak do tej pory – wygląda sytuacja Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
Gdy idzie o orzecznictwo ETPCz jego oddziaływanie na prawo krajowe podlega innemu mechanizmowi. Otóż orzeczenie Strasburga zapada w kwestii naruszenia podmiotowego prawa skarżącego – w interesujących nas wypadkach dotyczy to prawa do sądu (art. 6 KE). Dlatego orzeczenie Dolińska-Ficek i Ozimek, z 8.11.2021 r. gdzie sposób powołania sędziów IKNiSP uznano za skuteczny zarzut naruszenia prawa do sądu (art.6 KE) ale jednocześnie uznano, że nie obliguje to do automatycznego uznawania wszystkich analogicznych sytuacji za prowadzące do nieważności wyroku ex lege – nie przesądza o tym „co dalej”. Dopuszczalne są więc i inne sposoby sanacji systemowego uchybienia. Co więcej, ETPCz podkreśla, powołując się na sprawę Ástráðsson, że stwierdzenie naruszenia art. 6 EK, w związku z wadliwą obsadą sądu, nie zobowiązuje państwa, które dopuściło się naruszenia wzruszania wyroku powtórnego rozpatrzenia sprawy w porządku krajowym. W tym zakresie ETPCz i jego orzecznictwo pozostawia swobodę prawu krajowemu. A za wstrzemięźliwością w dopatrywaniu się iunctim między wadliwą obsadą sądu i wydanymi przez ten sąd orzeczeniami, przemawia możliwość ukształtowania w rozmaity sposób następstw wadliwej obsady sądu. Ustawa sanacyjna nie musi uciekać się tu jako do jedynej – sankcji nieważności wyroku.
Piszę to jako współsprawozdawczyni sprawy w TK (wyrok z 24.10 2007 r., SK 7/06, OTK-A 2007/9, poz. 108) gdzie uznanie niekonstytucyjności instytucji asesorów nie doprowadziło do automatycznego zakwestionowania wydawanych przez nich orzeczeń. Względy pewności prawa powinny tu skłaniać do hamowania radykalizmu zgłaszanych propozycji. Nadzwyczajny charakter ustawodawstwa sanacyjnego nie wyklucza specjalnych trybów wznowieniowych – nie powinny to być jednak radykalne i automatycznie prowadzić do skutków ex lege. Tego wymaga wzgląd na konstytucyjny wymóg zachowania proporcjonalności obranego rozwiązania legislacyjnego.
Podziel się: