1.

Systemowe naruszenia Konstytucji, do jakich dochodziło w okresie ostatnich 8 lat polegały m.in. na tworzeniu na mocy ustawy podmiotów, które miały naśladować organy konstytucyjne, choć nimi nie były, i je zastępować. Ustawą powołano do życia np. dwa sądy specjalne: Izbę Dyscyplinarna i Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, choć Konstytucja zakazuje istnienia takich sądów. Erozji ulegały kolejne instytucje przewidziane w Konstytucji RP. W szczególności dotyczyło to Sądu Najwyższego.

Konstytucja wyraźnie przewiduje, że Prezydent może powołać daną osobę na stanowisko sędziego, wyłącznie na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, ale chodzi w tym wypadku o instytucję opisaną w art. 186 i art. 187 Konstytucji RP. Tymczasem, w wyniku zmian ustawowych przewidujących niekonstytucyjny sposób tworzenia składu tego organu, stracił on cechy organu konstytucyjnego i stał się jego ustawową imitacją.

Organ ten nadal przedstawia Prezydentowi wnioski o powołanie określonych osób na stanowiska w Sądzie Najwyższym, a Prezydent wręcza nominacje, choć nie są to wnioski, o których mówi art. 179 Konstytucji RP, bowiem nie pochodzą od konstytucyjnego organu – Krajowej Rady Sądownictwa, która dzisiaj w Polsce nie funkcjonuje. W efekcie nominowane w ten sposób osoby nigdy nie stały się sędziami Sądu Najwyższego w rozumieniu konstytucyjnym, a ich sytuacja prawna podobna jest raczej do instytucji asesorów sądowych: ustawa traktuje ich za sędziów, przyznając im nawet określone gwarancje, ale nie posiadają oni jednak statusu sędziów w rozumieniu art. 178-181 Konstytucji RP.

2.

Na gruncie Konstytucja RP, określone czynności czy funkcje mogą być wykonywane przez konkretne organy konstytucyjne. Jest wówczas oczywistym, że takich funkcji czy czynności nie może wykonywać organ lub pomiot, którego status prawny wnika wyłącznie z ustawy, choćby ustawodawca nadał mu taką samą nazwę, jaką nosi organ konstytucyjny.

W szczególności, zgodnie z art. 199 ust. 1 Konstytucji RP, Trybunał Stanu składa się z przewodniczącego, 2 zastępców i 16 członków wybieranych przez Sejm, zaś zgodnie z ust. 2 tego artykułu, Przewodniczącym Trybunału Stanu jest – Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, a więc inny organ konstytucyjny. Zgodnie z art. 183 ust. 3 Konstytucji RP, Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego powołuje Prezydent, spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego. Podobnie wiec, jak w przypadku nominacji sędziowskich, Prezydent nie może na tę funkcję powołać dowolnej osoby, ale kandydatów musi wskazać mu inny organ konstytucyjny. Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego podejmuje przy tym podjąć decyzję jako organ kolegialny (a więc nie może być to wyłącznie decyzja jakieś grupy uczestników tego zgromadzenia), a niezależnie od tego mogą w nim brać udział wyłącznie osoby, które Konstytucja (a nie ustawa) traktuje jako sędziów Sądu Najwyższego.

Jak już wcześniej wskazano, ustawa teoretycznie mogłaby przyznać Prezydentowi prawo do „mianowania” na stanowisko „sędziego Sądu Najwyższego” dowolnej osoby, bez jakiejkolwiek procedury, ale nie zmieniłoby to faktu, że takie osoby byłyby wyłącznie sędziami Sądu Najwyższego w rozumieniu ustawowym, a nie konstytucyjnym i nie mogłyby one brać udziału w „Zgromadzeniu Ogólnym Sędziów Sądu Najwyższego” w rozumieniu art. 183 ust. 3 Konstytucji. A dokładniej, zgromadzenie, w którym poza sędziami Sądu Najwyższego, brałyby czynny udział inne osoby, nie posiadające takiego konstytucyjnego statusu, przestałoby być organem konstytucyjnym, o którym mowa w tym przepisie, a więc organem uprawnionym do przedstawienia Prezydentowi kandydatów na stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego.

W tej sytuacji osoba powołana urząd Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, która nie została przedstawiona Prezydentowi przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego w wyżej podanym znaczeniu, może być prezesem tego sądu wyłącznie w znaczeniu ustawowym, nie jest natomiast Pierwszym Prezesem Sądu Najwyższego w rozumieniu konstytucyjnym, który pełni równocześnie funkcje Przewodniczącego Trybunału Stanu.

3.

Należy przy tym zwrócić uwagę na jeszcze jedną okoliczność. Prezydent w Polsce nie jest królem. Jego kompetencje i pozycję określa Konstytucja RP. Zgodnie z jej art. 144 ust. 1, Prezydent, korzystając ze swoich konstytucyjnych i ustawowych kompetencji, wydaje akty urzędowe, zaś akty te dla swojej ważności, wymagają, zgodnie z art. 144 ust. 2 Konstytucji RP, kontrasygnaty, czyli zgody premiera. Jeżeli na takim akcie urzędowym nie ma podpisu premiera, akt ten jest nieważny i nie wywołuje żadnych skutków prawnych.

Art. 144 ust. 3 Konstytucji RP przewiduje jednocześnie katalog takich aktów urzędowych Prezydenta, które zwolnione są z obowiązku uzyskania kontrasygnaty premiera. Niekiedy te autonomiczne uprawnienia Prezydenta, niewymagające kontrasygnaty, bywają nazywane prerogatywami, choć to określenie mylące, nie oznacza bowiem, że w zakresie spraw wskazanych w tym katalogu Prezydent może robić rzeczy dowolne. W szczególności, w art. 144 ust. 3 pkt 20 Konstytucji RP, wymienione jest uprawnienie Prezydenta do powołania Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Nie wynika stąd, wszakże, by korzystając z tego przepisu, Prezydent mógł na to stanowisko powołać kogokolwiek. Zwolnienie aktów urzędowych Prezydenta z obowiązku uzyskania kontrasygnaty premiera dotyczy tylko tych przypadków, gdy Prezydent realizuje swojej prerogatywy w ramach procedur przewidzianych przez Konstytucję. Oznacza to, że Prezydent może skutecznie powołać daną osobę na funkcję Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, bez ubiegania się o kontrasygnatę premiera tylko wówczas, gdy osoba ta została mu przedstawiona jako jeden kandydatów przez organ konstytucyjny – Zgromadzenie Ogóle Sędziów Sądu Najwyższego.

Obowiązujące obecnie ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa, a w szczególności Regulamin Sądu Najwyższego narzucony przez samego Prezydenta, dały jednak temu ostatniemu możliwość powołania na stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego osoby, która, ani nie była sędzią Sądu Najwyższego w rozumieniu Konstytucji RP, ani nie była kandydatem przedstawionym przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego w rozumieniu konstytucyjnym. Została natomiast wybrana przez grupę osób powołanych na stanowiska sędziowskie w Sądzie Najwyższym wyłącznie w trybie ustawowym (w tym na stanowiska sędziów w zakazanych konstytucyjnie sądach specjalnych: Izbie Dyscyplinarnej czy Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych). Nawet gdyby przyjąć, że wspomniane akty prawne ustawowe i podustawowe stworzyły takie szczególne uprawnienie Prezydenta, to nie mieściło się ono w katalogu autonomicznych „prerogatyw” z art. 144 ust. 3 Konstytucji, bowiem pomijało konstytucyjne warunki takiej prerogatywy. A tym samym, dla ważności aktu urzędowego powołania takiego „ustawowego” Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, wybranego przez grupę „ustawowych” sędziów, konieczne byłoby uzyskanie kontrasygnaty premiera.  Zgodnie zaś z art. 144 ust. 2 Konstytucji, brak kontrasygnaty skutkuje brakiem ważności takiego aktu Prezydenta, co z kolei powoduje, że także z tej przyczyny „ustawowy” Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego nie może pełnić konstytucyjnej funkcji Przewodniczącego Trybunału Stanu.

4.

Obecnie w Polsce nie funkcjonuje Trybunał Konstytucyjny, o którym mowa w Konstytucji RP. Brak jest więc organu, który w sposób wiążący rozstrzygałby spory o zgodność z Konstytucją rozwiązań przyjmowanych w ustawach. Taka sytuacja nie zwalnia organów państwa, w tym przede wszystkim organów konstytucyjnych, z obowiązku podejmowania wszelkich działań zmierzających do zachowania i przywrócenia porządku konstytucyjnego. Dotyczy to także takich organów jak „zastępca przewodniczącego” Trybunału Stanu, o którym wspomina art. 199 ust. 1 Konstytucji RP. Organy te, w ramach swojej kompetencji muszą dokonywać ustaleń co do tego, w jakim zakresie możliwe jest usunięcie owej dwoistości, jaką wytworzyły niezgodne z Konstytucją ustawy, zwłaszcza w sytuacji, gdy Prezydent, który sam tworzył ów alternatywny, sprzeczny z Konstytucją system ustawowych instytucji i funkcji, nie zamierza współdziałać w przywróceniu praworządności. „Rozproszona” ocena konstytucyjności staje się wiec zadaniem nie tylko sądów, ale także innych organów władzy publicznej, a stabilnym punktem odniesienia dla tych ocen są wyroki trybunałów międzynarodowych, których wykonanie jest obowiązkiem wszystkich organów państwa.

Posted by redakcja