Prof. dr hab. Stanisław Biernat, Katedra Prawa Europejskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, wiceprezes TK w latach 2010–2017 Źródło: Dziennik.pl

W Rzeczpospolitej z 2.04.2019 r. ukazał się artykuł pt. Mariusz Muszyński: da się podważyć powołania wielu sędziów. Autor stwierdza, że „w procedurze powoływania sędziów po 1997 r. można znaleźć wiele błędów. Na ich podstawie da się podważyć powołania wielu sędziów, również tych od lat orzekających w SN”. W tekście zajmuje się pewną grupą: sędziami powołanymi w okresie tymczasowego wykonywania przez marszałka Sejmu (ściślej: dwóch marszałków) obowiązków prezydenta RP w 2010 r. po śmierci Lecha Kaczyńskiego. Stawia śmiałą tezę: „od dziewięciu lat orzeka co najmniej 179 sędziów sądów powszechnych i administracyjnych, którzy zostali powołani w niewłaściwym trybie, przez nieuprawniony organ i na błędnej podstawie prawnej”. Warto prześledzić rozumowanie autora.

Opiera się ono, w nawiązaniu do terminologii stosowanej w art. 131 Konstytucji, na odróżnieniu „obowiązków prezydenta” wykonywanych tymczasowo przez marszałka od jego „uprawnień”. Powoływanie sędziów M. Muszyński zalicza do „uprawnień osobistych” prezydenta, a więc niemieszczących się w zakresie powołanego przepisu.

Tę argumentację nie sposób uznać za trafną. Trzeba zauważyć, że w Rozdziale V Konstytucji normującym pozycję prezydenta poza wspomnianym art. 131 nie ma w ogóle mowy o „obowiązkach” prezydenta. Nie też mowy o jego „uprawnieniach”, jakkolwiek określenie to jest spotykane np. w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego. W obszernej literaturze prawa konstytucyjnego rozróżnia się z jednej strony zadania prezydenta, zawarte np. w art. 126 ust. 1 i 2 Konstytucji, a z drugiej strony jego kompetencje. Do kompetencji się odnosi w istocie art. 126 ust. 3 Konstytucji; por też listę kompetencji w art.133. Szczególną kategorię kompetencji stanowią tzw. prerogatywy (art. 144 ust. 3), charakteryzujące się tym, że akty urzędowe ich dotyczące nie wymagają kontrasygnaty premiera. Samo określenie „zadania” została użyta w art. 126 ust. 3 Konstytucji, a o kompetencjach jest mowa wprost w kilku przepisach: w art. art. 134 ust. 6, art. 142 ust. 2, art. 144 ust. 1 w szczególnych kontekstach.

W tekście M. Muszyńskiego znajdują się rozmaite niespójne rozważania dotyczące odróżnienia obowiązków od uprawnień, w większości nie na temat, np. dotyczące roli ustrojowej prezydenta z art. 126 ust. 1 Konstytucji. Autor odrzuca rozróżnienie norm przyznających organom kompetencje od norm nakazującej czynienie użytku z przyznanej kompetencji. Jest to elementarz teorii prawa. Czym innym są powiem normy kreujące upoważnienia do dokonania czynności doniosłych prawnie od norm nakazujących, aby z tych upoważnień skorzystać. Zalecam postudiowanie w wolnej chwili np. prac Z. Ziembińskiego.

M. Muszyński przywołał przykład stosowania przez prezydenta „prawa łaski”. Jako osoba funkcjonująca w Trybunale Konstytucyjnym, w czasie kiedy został wydany wyrok w sprawie K 9/17 z 17.07.2018 r. mógł sobie to darować w myśl przysłowia „W domu powieszonego nie mówi się o sznurku”.

Dalszym zarzutem M. Muszyńskiego jest to, że marszałek Sejmu nie mógł przyjąć ślubowania od sędziów, bowiem „choć osoba wykonująca obowiązki prezydenta RP realizuje funkcje ustrojowe głowy państwa, to jednak przez tę okoliczność nie staje się prezydentem w sensie podmiotowym” . To jest oczywiste, ale nie ma nic do rzeczy, sporo marszałek zastępuje prezydenta z mocy Konstytucji. Ponadto, zarzuca M. Muszyński, że postanowienia w sprawie powołania sędziów powołują się na art. 179 Konstytucji, a powinny dodatkowo powołać art. 131 ust. 2 Konstytucji. Nie oznacza to jednak braku podstawy prawnej ani jej nieprawidłowości.

M. Muszyński formułuje swoje poglądy w sposób stanowczy nie zdając sobie widocznie sprawy z tego, że zagadnienia, którymi się zajął, są od dawna przedmiotem zainteresowania wielu autorów – konstytucjonalistów. Postępuje tak, jakby interpretował konstytucję i oceniał jej stosowanie jako pierwszy, w jakimś nienaruszonym, dziewiczym terenie.

Tymczasem warto zauważyć, że liczni autorzy wypowiadający się na ten temat jako punkt wyjścia przyjmują, że marszałek Sejmu, który tymczasowo przejął obowiązki prezydenta Rzeczypospolitej może wykonywać w świetle Konstytucji wszystkie zadania i kompetencje prezydenta. Jedyny wyjątek wynika z wyraźnego brzmienia art. 131 ust. 4 Konstytucji: „Osoba wykonująca obowiązki Prezydenta Rzeczypospolitej nie może postanowić o skróceniu kadencji Sejmu.” Dotyczy to także przypadku, gdy skrócenie kadencji jest obowiązkiem prezydenta (art. 155 ust. 2 Konstytucji).

Lista opracowań jest długa, ale warta przytoczenia, aby nie stwarzać wrażenia, że M. Muszyński jest pionierem badań naukowych w tym obszarze. Tak więc pisali na ten temat: P. Sarnecki, komentarz do art. 131, w: Konstytucja RP. Komentarz, t. I, red. L. Garlicki, Warszawa 1999, s. 3; J. Ciapała, Prezydent w systemie ustrojowym Polski, Warszawa 1999, s. 127; M. Florczak-Wątor, Konstytucyjne uregulowania problematyki zastępstwa prezydenta w Rzeczypospolitej Polskiej i państwach z nią sąsiadujących, Przegląd prawa konstytucyjnego, 2010/2-3, s. 197; M. Zubik, Gdy Marszałek Sejmu jest pierwszą osobą w państwie, czyli polskie interregnum, Przegląd Sejmowy, 2010/5, s. 76 i n.; W. Brzozowski, Niemożność sprawowania urzędu prezydenta w świetle Konstytucji RP, Ruch Prawniczy Ekonomiczny i Socjologiczny, 2011/1, s. 62-63; G. Pastuszko, Marszałek Sejmu jako osoba wykonująca tymczasowo obowiązki Prezydenta RP- dylematy konstytucyjne, Przegląd prawa konstytucyjnego 2011/2, s. 92 i n.; K. Wojtyczek, w: Prawo konstytucyjne (red. P. Sarnecki), Warszawa 2014, s. 345; M. Kowalska, Uwarunkowania prawne w zakresie zastępstwa Prezydenta RP, Białostockie Studia Prawnicze, 2016, z. 20/B, s. 153, 159; B. Szczurowski, Konstytucja RP. Komentarz, Tom II, red. M. Safjan, L. Bosek, Warszawa 2016, s. 621-622; L. Garlicki, Prawo konstytucyjne, Warszawa 2018, s. 245.

Równocześnie, wielu powołanych wyżej autorów wysuwa postulat o charakterze moralno-politycznym, aby marszałek Sejmu zastępujący prezydenta zachował powściągliwość w wykonywaniu jego kompetencji uwzględniając m.in. tymczasowy charakter zastępstwa, brak porównywalnej do głowy państwa legitymacji wynikającej ze sposobu wyboru oraz powiązania marszałka z władzą ustawodawczą. Dlatego też marszałek powinien wykonywać zadania i kompetencje bieżące i pilne, jakkolwiek mając na względzie zachowanie ciągłości i prawidłowego funkcjonowania władzy państwowej.

Inny punkt wyjścia przyjmuje D. Dudek, Autorytet prezydenta a konstytucja RP, Lublin 2013, s. 42-43. Uważa, że wykonywanie obowiązków, o których mowa w art. 131 Konstytucji nie pokrywa się z pełnieniem funkcji, wykonywaniem zadań lub kompetencji. Wyróżnia obowiązki sensu stricto, czyli bezwzględne, obowiązki względne przyznające zakres swobody decyzyjnej i akty urzędowe pozostawione uznaniu organu. marszałek Sejmu zastępujący prezydenta może wykonywać kompetencje prezydenta mające postać ściśle określonych obowiązków prawnych, a w pewnych przypadkach obowiązków względnie określonych. Wbrew wcześniejszemu zastrzeżeniu, D. Dudek określa obowiązki prezydenta odwołując się do jego kompetencji.

Niezależnie od wskazanych różnic w ujęciach spotykanych w literaturze, podobne są wnioski wynikające z nich na użytek niniejszych rozważań. Trzeba rozważyć, czy są obecne racje przemawiające za tym, aby marszałek sejmu zastępujący prezydenta mógł wykonywać kompetencję do powoływania sędziów. Należy zważyć, że chodzi o osoby przedstawione przez Krajową Radę Sądownictwa, której członkowie – sędziowie byli wybierani przez zgromadzenia sądów. Wzgląd na prawidłowe funkcjonowanie władzy sądowniczej przemawia za tym, żeby osoby, wobec których nie stwierdzono przeszkód do pełnienia funkcji sędziowskich, nie musiały czekać kilku dalszych miesięcy na powołania. Występujące w niektórych latach zjawisko nadmiernie przedłużającej się zwłoki w podejmowaniu rozstrzygnięć w sprawie powołaniu sędziów zasługuje na krytykę. W przytoczonym wyżej piśmiennictwie traktuje się powołania sędziowskie jako czynności nienaruszające postulatu powściągliwości. Nawet wśród wymienianych przez D. Dudka kompetencji, które nie powinny być wykonywane przez marszałka „wobec braku znamion konieczności” nie ma powoływania sędziów. Wreszcie, M. Muszyński przytoczył nawet fragment wyroku w sprawie K 18/09, w którym Trybunał Konstytucyjny stwierdził „obowiązek Prezydenta działania niezwłocznego (bez zbędnej zwłoki)” przy podejmowaniu decyzji w sprawie powołania sędziów.

Tak więc wbrew stanowisku M. Muszyńskiego, wyrażonemu bez dostatecznej argumentacji, pogłębiona analiza konstytucyjna uwzględniająca bogaty dorobek polskiej doktryny prowadzi do wniosku, że powołania sędziów w omawianym okresie nie budzą wątpliwości. Straszenie sędziów nie ma podstaw.
Po co to wszystko?

Pojawia się pytanie: po co M. Muszyński napisał swój artykuł, nie licząc charakterystycznego dla tego autora, legendarnego wręcz, dążenia do odkrywania Prawdy?

Wyjaśnienie zostało wprost zawarte w omawianym artykule. M. Muszyński pisze tym razem z właściwą sobie elegancją: „Można odnieść wrażenie, że sędziowscy prominenci nie robią już nic, tylko kombinują jak podważyć prezydenckie powołania sędziów Sądu Najwyższego z 2018 r. A przecież większy problem mają wewnątrz własnego środowiska.” Czyli: zarzucacie sędziom wyłonionym przez nową KRS, której członków – sędziów wybrał Sejm, lista osób rekomendujących ich została utajniona, a komunikat o wolnych miejscach w sądach został wydany przez prezydenta bez kontrasygnaty premiera, że ich powołania są niezgodne z Konstytucją ? Uważajcie, bo powołania sędziowskie sprzed wielu lat też mogą zostać zakwestionowane na podstawie wykreowanych przez M. Muszyńskiego argumentów. Sądzicie, że dotyczy to tylko sędziów powołanych w ciągu kilku miesięcy w 2010 r.? Jesteście w błędzie: „Opisany przykład to nie zdarzenie jednostkowe. W procedurze powoływania sędziów po 1997 r. można znaleźć wiele błędów czy wątpliwości formalnych. Na ich podstawie da się podważyć powołania wielu sędziów, również tych od lat orzekających w SN. Co będzie, kiedy nowe izby SN do tych błędów sięgną i zaczną deprecjonować ich uprawnienia?” No właśnie: czy i skąd M. Muszyński wie, że nowe izby SN sięgną do tych błędów i kiedy to się stanie ? Swój artykuł kończy wezwaniem: „ Czas zakończyć tę interpretacyjną wojnę dewastującą państwo.” Zapewne miałoby to obejmować również zarzuty, że został wybrany do Trybunału Konstytucyjnego na zajęte miejsce.

Stanisław Biernat


Artykuł ukazał się w „Rzeczpospolitej” z dnia 9.4.2019 r. Publikujemy za zgodą Autora.

Posted by redakcja