Sensacją dnia 3.8. 2017 r. był artykuł w DGP sugerujący (w tytule), że NSA akceptuje nowy skład Trybunału Konstytucyjnego.
Sprawa wyglądała dość sensacyjnie, rzeczywistość okazała się mniej sensacyjna. Natomiast jest to ciekawy przyczynek do kwestii transparencji, komunikacji i rzetelności prawniczego dyskursu. Milczą bowiem ci, którzy powinni na czas sprawę wyjaśnić, by wszystko było transparentne. Mówią ci, którzy powinni milczeć, bo nie potrafią wyjaśnić (sapienti sat) albo ci, co nie chcą komunikować tylko sugerować
Okazało się, że dziennikarka DGP zadała trzy pytania: „ 1. Czy sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego Roman Hauser zrzekł się stanowiska sędziego Trybunału Konstytucyjnego?
2. Jeżeli odpowiedź na pierwsze pytanie brzmi tak to proszę również o informację, kiedy miało to miejsce i wobec jakiego organu zostało uczynione?
3. Jeżeli odpowiedź na pytanie pierwsze brzmi nie to proszę o wyjaśnienie , czy kierownictwu NSA nie przeszkadza fakt, że prof. Roman Hauser sprawuje jednocześnie obie funkcje?”
Pytania (zwłaszcza trzecie) sugerowały złamanie zakazu incompatibilitas przez osobę wymienioną z imienia i nazwiska, a należąca do grona trzech sędziów wybranych przez Sejm do Trybunału Konstytucyjnego, lecz niezaprzysiężonych przez Prezydenta. Na to odpowiedziała rzeczniczka prasowa NSA:
„prof. Roman Hauser nie zrzekł się stanowiska sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Natomiast Sejm Rzeczypospolitej Polskiej uchwałą z dnia 25 listopada 2015 r. (M.P., poz. 1131), stwierdził, że uchwała Sejmu RP z dnia 8 października 2015 r. w sprawie wyboru sędziego Trybunału Konstytucyjnego (dot. Romana Hausera), opublikowana w Monitorze Polskim z dnia 23 października 2015 r. poz. 1038 jest pozbawiona mocy prawnej. Wobec powyższego nie zachodzi wskazywany przez Panią przypadek, sprawowania przez prof. Romana Hausera jednocześnie funkcji sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego i sędziego Trybunału Konstytucyjnego.”
Odpowiedź była fatalna: podawała co prawda prawdziwe fakty, ale nie tylko nie przyczyniała się do wyjaśnienia insynuacji naruszenia incompatibilitas zawartej w pytaniach. Gorzej: formułowała kolejną sugestię, jakoby NSA legitymizował zarówno reasumpcję uchwał wybierających trójkę niezaprzysiężonych sędziów, jak i sanował wybór tzw. dublerów. A to jest już problem koncepcji przyjętej w wyroku TK sygn. K 34/15 z 3.12.2015 r. (opublikowany). Powiedziano tam przecież, że sędzią TK wybrany przez Sejm staje się z momentem wyboru. W takim wypadku rzeczywiście myśl się kieruje ku kwestii połączalności urzędów).
Poczytajmy – cytaty z DGP, wydanie internetowe:
„To niezwykle ważna deklaracja. W ten sposób NSA daje kolejny argument do ręki tym, którzy od początku twierdzili, że działania w sprawie sędziów TK podejmowane przez obecny Sejm są jak najbardziej legalne – mówi prof. Marek Dobrowolski z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Jednocześnie zwraca uwagę, że to głos płynący od organu niezależnego od polityków, który do tej pory nie opowiadał się po żadnej ze stron konfliktu.
Część komentatorów nie kryje jednak oburzenia i krytykuje postawę NSA. Pojawiają się zarzuty „strusiej polityki.
PiS-owska większość sejmowa skutecznie unieważniła dokonany przez Sejm poprzedniej kadencji wybór trzech sędziów do Trybunału Konstytucyjnego. Z pisma NSA można wyciągnąć i taki wniosek, że skoro Sejm miał kompetencje do skutecznego unieważnienia swojej uchwały, to miał i prawo dokonać ponownego wyboru sędziów do trybunału – w miejsce tych, od których prezydent nie odebrał ślubowania (Romana Hausera, Andrzeja Jakubeckiego i Krzysztofa Ślebzaka). Tak więc w świetle stanowiska NSA o Mariuszu Muszyńskim, Henryku Ciochu i Lechu Morawskim nie powinno się mówić jako o sędziach dublerach.
– To duże zaskoczenie. NSA w ten sposób legitymizuje wszystkie nielegalne działania, jakie Sejm podejmował w stosunku do TK – mówi dr Ryszard Balicki, konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego. (…)”
Dyskurs się pięknie rozwinął. Wiceminister Sprawiedliwości na FB umieścił wiadomość z DGP bez komentarza. Konstytucjonaliści dywagowali. Dziennikarze bronili odwagi kolegów w ujawnianiu prawdy. Na forach mnożyły się dalsze sugestie nieuczciwości i szwindli. Sędziowie zgrzytali zębami (wolę nie pytać na co czy na kogo) Kolejny raz odezwała się rzeczniczka NSA:
„W związku z nieuprawnionymi wnioskami wyciągniętymi z odpowiedzi udzielonej dziennikarce Dziennika Gazety Prawnej Małgorzacie Kryszkiewicz przez Rzecznika Prasowego Naczelnego Sądu Administracyjnego w trybie przepisów ustawy o dostępie do informacji publicznej informuję, że odpowiedź ta dotyczyła statusu sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego prof. Romana Hausera. Naczelny Sąd Administracyjny nie zajął w tej sprawie żadnego ogólnego stanowiska. W szczególności, wbrew twierdzeniom autorki publikacji nie oceniał ani legalności uchwał podjętych przez Sejm RP, ani ich skuteczności. Wyjaśnił jedynie dlaczego prof. Roman Hauser orzeka w Naczelnym Sądzie Administracyjnym, powołując się wyłącznie na fakty, a nie ich ocenę. Jednocześnie należy zauważyć, że prof. Roman Hauser nigdy nie został zatrudniony w Trybunale Konstytucyjnym, ani nie zrzekł się stanowiska sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego. Stąd też wnioski przedstawione we wspomnianych artykułach prasowych, a także innych publikacjach, które ukazały się na licznych portalach internetowych, stanowią nieuprawnioną nadinterpretację odpowiedzi udzielonej Pani Małgorzacie Kryszkiewicz”
Ups. Zwłaszcza nieziszczoną obietnicą zabrzmiała deklaracja, że NSA coś jednak „wyjaśnił”, a szczególnie wdzięcznie zabrzmiał argument ontologiczno-hermeneutyczny (wytł. moje):
„ Wyjaśnił jedynie dlaczego prof. Roman Hauser orzeka w Naczelnym Sądzie Administracyjnym, powołując się wyłącznie na fakty, a nie ich ocenę. Jednocześnie należy zauważyć, że prof. Roman Hauser nigdy nie został zatrudniony w Trybunale Konstytucyjnym, ani nie zrzekł się stanowiska sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego”.
GW, w dniu 4 sierpnia 3017 r. kontynuowała kwestię akceptacji przez NSA : http://wyborcza.pl/7,75398,22187285,nsa-zalegalizowal-dublerow-w-trybunale-konstytucyjnym-mamy.html?utm_source=agora&utm_medium=nlt&utm_campaign=wyborcza-wieczorny
Dziennik Gazeta Prawna temat chyba uznał za wyczerpany, bo nic nie napisano.
Zastanawiam się dlaczego nikt porządnie, po kolei nie chciał (nie umiał?) wyjaśnić, że: nie jest prawdą jakoby prof. Hauser dopuścił się naruszenia zasady incompatibilitas. Został wybrany przez Sejm na sędziego TK. Tak, jak to mówi wyrok TK sygn. 34/15. Ale stając się sędzią TK poprzez wybór, nie uzyskał automatycznie umocowania do orzekania. To ostatnie ( votum) osiąga się na skutek zaprzysiężenia przez Prezydenta. (Dlatego zresztą m.in. za nienajlepszy pomysł uważałam sugerowane przez niektórych posyłanie roty przysięgi pocztą: przysięgę się nie tyle składa co odbiera). Oczywiście nie można mieć dwóch votów i jednego trzeba się zrzec – najpóźniej przed zaprzysiężeniem do drugiego votum. Ponieważ to zaprzysiężenie nie nastąpiło, dalsze orzekanie w NSA, nie narusza zakazu niepołączalności.
Dziennikarka wyraźnie ” podkręciła” temat. Może zresztą nawet nie ona, tylko ten tytularz co te sensacyjne a niezbyt trafne tytuły w DGP (i w innych gazetach) wymyśla. Dlatego też skomentowałam na FB wpis wiceministra sprawiedliwości , który ów tytuł upowszechniał: „a nie wstyd to tak sobie bębenka podbijać?” Natomiast oba wyjaśnienia NSA są zaliczeniem wizerunkowo-komunikacyjnej wtopy, gorszej, niż jej przyczyna.
A w ogóle: nie byłoby całej sprawy, gdyby z klasą, na czas (dawno minął), wszystko jasno powiedziano.
Podziel się: