Ktoś musiał zrobić doniesienie na Ewę Siedlecką, bo mimo że nic złego nie popełniła, zablokowano jej możliwość udostępniania treści na Facebooku.

Ewy Siedleckiej nie trzeba szerzej przedstawiać. To bardzo znana dziennikarka, od lat publikująca (najpierw w „Gazecie Wyborczej”, a obecnie w „Polityce”) na tematy prawne, interesująca się zwłaszcza prawami człowieka. Od 2015 roku bezkompromisowo przybliża czytelnikom kolejne etapy demontażu demokratycznego państwa prawa w Polsce. Dzisiaj, prócz wspomnianej już blokady, dostała też od administratora fb wiadomość, w której „wyjaśniono”, że blokada wynika ze zbyt częstego udostępniania treści na tym portalu. Po kilkudziesięciu minutach konto zostało „uwolnione”. Na krótko. Wystarczyło udostępnienie jednego materiału (zaproszenia do udziału w „Łańcuchu świateł”), a blokadę przywrócono. – Facebook mnie odblokował. I zaraz zablokował ponownie. Przedtem byłam zablokowana za zbyt częste korzystanie. To tak, jakby galeria handlowa nie wpuszczała osób, które za często do niej przychodzą. Ciekawe podejście biznesowe. I przyczynek do dyskusji o wolności słowa w Internecie rządzonym przez prywatne firmy – komentuje sama zainteresowana. Co warte podkreślenia, w tym wypadku nie może być mowy o cenzurze wynikającej z dzielenia się przez użytkownika fb treściami propagującymi nienawiść czy z innych względów podlegającymi usunięciu przez administratorów. Nie bardzo zatem wiadomo, dlaczego nagle okazuje się, że zbyt intensywne korzystanie z dobrodziejstw tego portalu (kto to w ogóle ocenia?!) może zakończyć się zakneblowaniem korzystającego.

Redaktor Siedlecka zgłosiła już sprawę administratorowi fb, domagając się wyjaśnień. Wygląda na to, że wprawdzie ma ona w pełni zagwarantowane prawo korzystania z profilu społecznościowego, ale… nie wolno jej z niego korzystać. Rzecz jest skrajnie niebezpieczna z punktu widzenia wolności słowa w Internecie, ale także bezpieczeństwa cyfrowego Polski. Istnieje podejrzenie, że za blokadą stoją armie trolli i/lub botów internetowych, celowo zgłaszających rzekome naruszenia regulaminu fb, co skutkuje automatycznym przejściowym blokowaniem kont użytkowników zniesławionych donosami. Aż do czasu, gdy administracja Facebooka oceni „słuszność donosów”.

Co na to Minister Cyfryzacji? Co na to Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji?

Autor jest doktorantem w Katedrze Prawa Konstytucyjnego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. W tekście wyraża wyłącznie swoje prywatne poglądy.

Posted by redakcja