O Policach zrobiło się głośno. W sprawie karnej, dotyczącej niegospodarności w miejscowych zakładach chemicznych, kolejne sądy – najpierw rejonowy, a potem okręgowy, odmówiły zastosowania aresztu tymczasowego względem kilku menedżerów, w stosunku do których takie właśnie wnioski i zgłosiła prokuratura. To stanowisko poddał (w czerwcu b.r.) krytyce Prokurator Generalny, zarzucając sądom, że „nie zrozumiały istoty przestępstwa”, bowiem „prokuratura w sposób zasadny złożyła wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania wobec podejrzanych” a „niestety rzeczą bardzo zasmucającą, a z punktu widzenia prokuratorów i funkcjonariuszy CBA – którzy wykonali bardzo ciężką pracę – kompletnie niezrozumiałą i szokującą była decyzja sądu rejonowego, który odmówił w tych warunkach zastosowania tymczasowego aresztowania, czym może istotnie przyczynić się do utrudnienia prowadzenia tego śledztwa”. (wiadomość z 23..6. 2017)
Po upływie dwóch miesięcy, w końcu sierpnia, Prokuratura Regionalna w Szczecinie zażądała sprawdzenia, czy sąd przekroczył uprawnienia przez sędziów odpowiedzialnych za wyznaczenie składów sędziowskich. Wątpliwości prokuratury budziło, czy to wyznaczanie nie nastąpiło w sposób niezgodny z zasadami ich wyznaczania, przewidzianymi w kodeksie postępowania karnego.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103454,22261438,wojna-w-wymiarze-sprawiedliwosci-prokura.html
Ewentualne potwierdzenie podejrzenia otworzyłoby drogę do odpowiedzialności karnej sędziów funkcyjnych, decydujących o przydziale sprawy aresztu konkretnym sędziom.
Precedensowość i obcesowość sprawy wzbudziła duże poruszenie środowisk prawniczych. Perspektywa postępowania karnego wobec sędziów działających w ramach czynności urzędowych, gdy te czynności obracają się przeciw prokuraturze, to coś więcej, niż groźba czy nawet wszczęcie postępowania dyscyplinarnego, z jakimi już mieliśmy do czynienia w wypadku niekorzystnych dla prokuratury rozstrzygnięć sądów.
Podnoszono, że:
- Stawia to prokuraturę w szczególnej sytuacji jako uczestnika postępowania;
- może to też budzić zastrzeżenia z punktu widzenia zasady równości broni jako wyznacznika standardu rzetelnego prawa do sądu dla jednostki;
- sprawa pojawiła się w momencie, gdy rozpoczął bieg 6 miesięczny, nadzwyczajny termin wyznaczony przez znowelizowaną ustawę o sądach powszechnych. W tym czasie Minister Sprawiedliwości (będący zarazem Prokuratorem Generalnym) może wymienić at pleasure, bez podawania przyczyn, sędziów funkcyjnych we wszystkich sądach. To zostało odczytane jako próba wywarcia efektu mrożącego na sądach. Wskazanie im palcem, jakie zachowania są oczekiwane, a jakie mogą się spotkać z sankcjami „góry”. Minister Sprawiedliwości, będący zarazem Prokuratorem Generalnym pospieszył z zapewnieniem, że nie ma ze sprawa nic wspólnego.
„Nie podejmowałem żadnych decyzji w sprawie wszczęcia postępowania co do sędziów, którzy dopuścili się ewentualnie nieprawidłowości w związku z wyznaczaniem wokand sądowych, aresztowych w sprawie podejrzanych w Policach”
Z pewnością w pełni podzielić można pogląd Ministra/Prokuratora Generalnego, iż
Tyle, że przecież skoro dwa miesiące wcześniej ten sam Minister Sprawiedliwości/Prokurator Generalny także publicznie oświadczył, że „kompletnie niezrozumiałą i szokującą była decyzja sądu rejonowego, który odmówił w tych warunkach zastosowania tymczasowego aresztowania”, wiedza na temat tego, co się Ministrowi podoba, a co nie – była już upubliczniona.
Odgadywanie życzeń zwierzchników wymaga przewidywania skutków i ważenia ryzyk. Jest to sytuacja bardzo dla zwierzchnika dogodna, a dla odgadującego jego życzenia podwładnego – trudna. Wymaga inicjatywy i inwencyjności. Znane to i z historii, i z literatury. U Schillera, Królowa Elżbieta, życząc sobie skazania kuzynki i przeciwniczki politycznej, Marii Stuart, chce aby można było w razie czego zrzucić winę za podpis na wyroku, na nadgorliwych podwładnych, niepostrzeżenie podsuwających jej papier do podpisu. Do tej pory pamiętam subtelną grę szantażu, pozorów i usłużności, pod dosłownością dialogu między Halina Mikołajską i Janem Kreczmarem.
Dlatego wysoce prawdopodobne, że nikt nie kazał prokuraturze sprawdzać, czy składy sędziowskie nie były specjalnie dobrane tak, aby postanowienie aresztowe zapadło nie po myśli prokuratury. Tu jednak widzę spore niebezpieczeństwo dla samej prokuratury ten nowatorski sposób wykorzystania art. 231 k.k. może przecież być wykorzystany także przeciw jej własnym decyzjom lub przychylnym dla niej decyzjom procesowym sądów. Prawo i jego aplikacja mają wiele wspólnego z teatrem i operą. Natomiast powinny unikać filiacji z farsą czy cyrkiem.
Sprawa dotyczy Polic. Inwencyjność pomysłu wykorzystania art. 231 k.k. do szermierki sądowej przypomniała mi inny wypadek, równej inwencyjności, także związanej geograficznie z tą samą miejscowością.
W owych czasach problemem było wykorzystanie w ramach postępowania wykroczeniowego, przepisu ówczesnego art. 52 a § 3 kodeksu wykroczeń. Przepis ten przy wykroczeniu polegającym na sporządzaniu, wydawaniu, przewożeniu lub rozpowszechnianiu utworów i innych informacji za pomocą druku lub innych form służących do ich utrwalania, otwierał drogę do fakultatywnego przepadku przedmiotów służących lub przeznaczonych do popełnienia tego wykroczenia. Przepis służył karaniu osób, które uczestniczyły w dystrybucji druków bezdebitowych (nieocenzurowanych – wtedy istniała cenzura prewencyjna). Wobec tych osób orzekano przepadek samochodu, który służył do przewożenia tych druków. Co gorzej, w 1988 r. zamierzano (nie pamiętam już, czy była to inicjatywa miejscowej prokuratury czy innych władz w Policach) praktykę tego przepadku rozszerzyć na przepadek mieszkań (domów), gdzie drukowano i przechowywano ulotki O zamiarze tym r.p.o. dowiedział się z publikacji w tzw. Biuletynie Specjalnym. Tę rozszerzająca praktykę przypadku zamierzano zastosować wobec mieszkańca Polic, zaangażowanego w działalność opozycyjną.
Wystąpienie RPO/Ł/36/88 z maja 1988, z obszerną argumentacją (także konstytucyjną, a jakże) kwestionującą tego rodzaju nowatorską, rozszerzającą wykładnię art. 52 a § 3 kodeksu wykroczeń, skierowano do Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości. Faktem jest, że co prawda zrezygnowano (była także interwencja u Ministra Spraw Wewnętrznych – na skutek nagłośnienia sprawy z próby zastosowania przepisu wobec konkretnego obywatela, ale zarówno Prokurator Generalny, jak i Minister Sprawiedliwości niestety – odrzucili pogląd r.p.o. o niedopuszczalności takiego przepadku domu co do zasady. Co gorzej, uznali za dopuszczalną co do zasady rozszerzającą wykładnię tego wyjątkowego przepisu kodeksu wykroczeń, określającego karę dodatkową. To spowodowało kolejne krytyczne wystąpienia rpo, z lutego 1989 r. Niestety, rzecznik nie dysponował tu żadnymi środkami proceduralnymi.Mógł tylko krytykować, zajmować stanowisko, perswadować. A potem zmieniły się koniunktury polityczne.
Morał: wynalazki prawne, zwłaszcza, gdy wychodzą naprzeciw oczekiwaniom politycznej władzy, mają długie życie.
Myślę, że będziemy jeszcze śledzili karierę art. 231 k.k. jako podstawy układania stosunków między prokuraturą i sądami. I obym się myliła.
(Jakby kogo interesowała dokumentacja historycznej sprawy, to jest ona dostępna w Biuletynie RPO nr 3, Materiały, 1989)
Podziel się: