Polskę lotem błyskawicy obiegła wiadomość o zatrzymaniu i skuciu kajdankami Władysława Frasyniuka – w telewizyjnym komentarzu jego adwokat przywołał formułę Radbrucha. Co to jest właściwie takiego ta formuła, skoro ostatnio jest na ustach wszystkich i każdy rozumie ją inaczej? Tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni na łamach dziennika „Rzeczpospolita” ukazały cztery wypowiedzi na jej temat. Według jednych formuła Radbrucha powstała w określonym kontekście historycznym i nie wolno jej nadużywać, według innych przeciwnie – ma walory uniwersalne i może znaleźć zastosowanie także w państwie mieniącym się demokratycznym i praworządnym. Spróbujmy to uporządkować.
W 1946 roku niemiecki filozof prawa Gustav Radbruch opublikował artykuł pod tytułem „Ustawowe bezprawie i ponadustawowe prawo”. Podsumował tam okres nazizmu i postawił trzy tezy, nazwane później od jego nazwiska formułą Radbrucha: po pierwsze, może dochodzić do takiego konfliktu wewnątrz prawa, że czasami powinniśmy odłożyć na bok jego literę i kierować się duchem sprawiedliwości; po drugie, czasami ta swoista perwersja prawa jest tak daleko idąca, że coś, co jest z pozoru ubrane w szaty ustawy, w gruncie rzeczy w ogóle nie zasługuje na miano prawa; po trzecie, odpowiedzialność za nazistowskie bezprawie ponosi przynajmniej częściowo tzw. pozytywizm prawniczy, który całe pokolenia prawników wychował w duch bezwzględnego posłuszeństwa władzy.
Tyle Radbruch – historyczny kontekst jego propozycji jest więc oczywisty. Jednak tak naprawdę niemiecki prawnik kierował swoje słowa przede wszystkim do przyszłych pokoleń, ponieważ sam był już w wówczas w podeszłych wieku i wkrótce 23 listopada 1949 roku zmarł w swoim ukochanym Heidelbergu. W latach 90., kiedy przyszło rozliczać bezprawie komunistyczne i niektóre inne reżimy autorytarne w różnych częściach świata (np. w RPA i w niektórych krajach południowo-amerykańskich i azjatyckich), przypomniano sobie o jego trochę zapomnianej formule i np. w Niemczech wykorzystano ją w procesach osób odpowiedzialnych za śmierć setek ludzi przy murze berlińskim. Zaczęto też nadawać jego propozycji bardziej uniwersalny i ponadczasowy charakter. Uświadomiono bowiem sobie, że do ustawowego bezprawia może czasami dochodzić nie tylko w reżimach totalitarnych, lecz paradoksalnie także w krajach mieniących demokratycznymi państwami prawa. Nie mają więc racji ci wszyscy, którzy protestują przeciwko powoływaniu się dzisiaj na formułę Radbrucha, ponieważ już dawno oderwała się ona od swojego podstawowego historycznego kontekstu. Moglibyśmy np. w przez jej pryzmat dokonać oceny haniebnego procederu niewolnictwa w demokratycznych w końcu Stanach Zjednoczonych w połowie 19. wieku, ale z pewnością znalazłyby się też bliższe nam przykłady.
I tutaj dochodzimy do zasadniczego pytania – czy aktualny stan praworządności w Polsce uzasadnia odwoływanie się do formuły Radbrucha? Otóż jeśli potraktujemy ją wąsko i w związku z konkretnym kontekstem historycznym, to oczywiście nie, byłoby to istotnie nadużycie intencji niemieckiego filozofa prawa. Jeśli jednak nadamy jej znaczenie bardziej uniwersalne, a taki model obowiązuje we współczesnym prawoznawstwie, to odpowiedź negatywna nie będzie już tak oczywista.
Wiele z działań obecnej władzy zbliża się bowiem niebezpiecznie do pewnej granicy, za którą rozciąga się nieograniczona przestrzeń ustawowego bezprawia. Dotyczy to zarówno działań faktycznych, jak i prawodawczych. Skupmy się tytułem przykładu tylko na kilku z nich. W wielu przypadkach skala naruszeń konstytucji jest tak daleko idąca, że powoływanie się na Radbrucha wydaje się jak najbardziej uzasadnione. Przykłady? Bardzo proszę – dewastacja prestiżu Trybunału Konstytucyjnego i jego funkcji kontrolnych; zamienienie w kompletną farsę parlamentarnych procedur ustawodawczych; wprowadzenie takich zmian w prawie o zgromadzeniach, które kompletnie kłócą się z ideą społeczeństwa obywatelskiego; rzekoma reforma wymiaru sprawiedliwości (prawo o ustroju sądów powszechnych, ustawy o SN i KRS), której jedynym rzeczywistym celem jest jego polityczne podporządkowanie i wymuszenie posłuszeństwa. Wystarczy, Radbruch by specjalnie nie protestował w sprawie użycia jego formuły do oceny charakteru tych działań.
Podziel się: