W kontekście orzeczenia TK sprzed paru chwil, pewnie znowu rozpęta się dyskusja o istocie prezydenckiego prawa łaski. Problem w tej sprawie, moim zdaniem, nie polega na tym, czy prezydent ma prawo wobec aktualnego brzmienia Konstytucji zastosować prawo łaski także w sytuacji braku prawomocności wyroku, lecz na tym, jaka jest sama istota prawa łaski na gruncie pewnych utrwalonych paradygmatów prawoznawstwa. W takim kierunku poszła też pamiętna uchwala 7 sędziów SN oparta na rozumowaniu z natury rzeczy (ex rerum natura) – łaska i prawomocność wyroku są immanentnie ze sobą powiązane, w przeciwnym wypadku można dokonać redukcji do absurdu (reductio ad absurdum) i uznać, że prezydent mógłby dokonać aktu łaski in blanco jeszcze przed popełnieniem przestępstwa. Co ciekawe, tak istotę prawa łaski pojmowali jeszcze w 2010 roku prawnicy PiS, w tym Andrzej Duda, skoro w projekcie konstytucji PiS czytamy w art. 71 ust. 1 pkt 13: Prezydent (…) stosuje, w trybie określonym w ustawie, prawo łaski wobec osób skazanych prawomocnym wyrokiem sądu. Co się więc zmieniło? Ano trzeba było ułaskawić Mariusza Kamińskiego i argumentacja z natury rzeczy prysła jak bańka mydlana, w jej miejsce pojawiła instrumentalizacja prawa i prymat polityki nad prawem.

 

Posted by redakcja