Maciej Pach – asystent w Katedrze Prawa Konstytucyjnego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Jako kandydatce na prezydenta Krakowa Małgorzacie Wassermann zarzuca się nadmierną uległość względem PiS. Istotnie, w sejmowych głosowaniach pani poseł wielokrotnie popierała ustawy rażąco antykonstytucyjne. Widocznie partyjne rozkazy usypiały jej adwokackie sumienie. Dlaczego inaczej miałoby być w samorządzie?

Właśnie dlatego, że Małgorzata Wassermann z zawodu jest adwokatem, zasługuje – wraz z innymi profesjonalnymi prawnikami z ław poselskich PiS – na surowszą ocenę od jej koleżanek i kolegów, którzy tym fachem się nie parają. Choć bowiem każdy poseł ślubuje, że będzie przestrzegał Konstytucji, to jednak grzech przeciwko ustawie zasadniczej poważniej obciąża tę grupę przedstawicieli narodu, która ze względów zawodowych w problematyce prawnej, w tym konstytucyjnej, powinna (przynajmniej w założeniu) być lepiej zorientowana.

Jak pokazuje analiza sejmowych głosowań Małgorzaty Wassermann, pani poseł karnie podnosiła rękę za wszystkimi najważniejszymi ustawami wymierzonymi w niezależność władzy sądowniczej od innych władz. Zasadę tej niezależności i odrębności wprost wyraża art. 173 Konstytucji, choć nawet gdyby go nie było, to i tak można byłoby ją wyprowadzić z art. 10, czyli z zasady podziału władzy i równowagi władz. Równowaga władz ulega bowiem poważnemu zachwianiu, żeby nie powiedzieć – przekreśleniu w sytuacji, gdy sądy i trybunały ulegają podporządkowaniu politycznemu. Do tego zaś (między innymi) zmierzały kolejne ustawy, które w trzecim czytaniu popierała jako poseł mecenas Wassermann.

Poniższą analizę ograniczam do aktów normatywnych regulujących ustrój i funkcjonowanie trzeciej władzy. Pomijam inne ustawy, od początku budzące zasadnicze wątpliwości konstytucyjne (np. tzw. ustawę medialną, ustawę o służbie cywilnej czy ustawę ograniczającą swobodę obrotu ziemią). W sytuacji utrzymania niezależności Trybunału Konstytucyjnego i sądów w Polsce, problemy, jakie zrodziły te ostatnie ustawy, byłyby bowiem znacznie mniejsze. Istniałyby realne (a nie tylko pozorne) mechanizmy ich usuwania z porządku prawnego, a także dokonywania – o ile to możliwe – wykładni w zgodzie z Konstytucją. Z tego względu to właśnie ustawom trybunalskim i sądowym należy przyznać priorytet w ocenie stosunku posłów obecnej kadencji do porządku konstytucyjnego w Polsce.

Okazuje się, że mimo obowiązku znajomości Konstytucji, poseł-mecenas Małgorzata Wassermann głosowała za takimi rozwiązaniami ustawowymi wymierzonymi w pozycję ustrojową TK jak m.in. (numeracja zgodna z numeracją w tabeli):

  1. próba arbitralnego i szybkiego (w ciągu 3 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy) skrócenia urzędowania Prezesa TK i Wiceprezesa TK oraz „zalegalizowania” wyboru pięciu sędziów TK przez Sejm obecnej kadencji, mimo że wybór przeprowadził już Sejm poprzedniej kadencji, a wniosek grupy posłów PiS zmierzający do zakwestionowania prawnej podstawy jego przeprowadzenia ta sama grupa posłów PiS z Trybunału wycofała; zresztą przedmiotem sensownego sporu były tylko dwa stanowiska sędziowskie (wskazuje na to nawet wypowiedź posła PiS Wojciecha Szaramy z maja 2015 r., w trakcie trzeciego czytania kontrowersyjnej ustawy o TK[1]);
  2. próba wymuszenia na Prezesie TK Andrzeju Rzeplińskim dopuszczenia do obowiązków sędziowskich trzech „antysędziów” (Henryka Ciocha, Lecha Morawskiego i Mariusza Muszyńskiego), których Sejm „wybrał” na stanowiska obsadzone zgodnie z Konstytucją przez Sejm kadencji 2011-2015, co potwierdziły wyroki TK z 3 grudnia 2015 r. (K 34/15) i z 9 grudnia 2015 r. (K 35/15); w razie niedopuszczenia ww. osób Trybunał mógłby obradować z udziałem jedynie 12 sędziów, tymczasem – zgodnie z nowelizacją, o której mowa – wnioski miały być rozpoznawane w pełnym składzie liczącym minimum 13 sędziów; nowelizacja wprowadzała też m.in. regułę rozpoznawania spraw w kolejności wpływu, co w praktyce oznaczałoby, że ustawy uchwalone w obecnej kadencji Trybunał byłby w stanie – z uwagi na istniejące zaległości – skontrolować ze znacznym opóźnieniem; ponadto w jaskrawej sprzeczności z art. 190 ust. 5 Konstytucji („Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego zapadają większością głosów”) stał przepis nowelizacji, wprowadzający w przypadku orzekania w pełnym składzie kwalifikowaną większość 2/3 głosów; TK orzekł o niezgodności z Konstytucją całej nowelizacji z uwagi na wady trybu legislacyjnego, a merytorycznie także w odniesieniu do przytłaczającej większości zaskarżonych przepisów (wyrok z 9 marca 2016 r., K 47/15);
  3. kolejna próba wymuszenia na Prezesie TK dopuszczenia do obowiązków sędziowskich osób nieuprawnionych; umożliwienie mniejszości 4 sędziów blokowania wydania orzeczenia nawet przez 6 miesięcy; ponadto m.in. wprowadzenie instytucji wniosku Prezesa TK do Prezesa Rady Ministrów o ogłoszenie orzeczenia TK w odpowiednim dzienniku publikacyjnym (mimo że art. 190 ust. 2 Konstytucji stanowi, że orzeczenia TK podlegają niezwłocznemu ogłoszeniu – bez żadnych dodatkowych warunków); Trybunał w wyroku z 11 sierpnia 2016 r. (K 39/16) orzekł o niezgodności z Konstytucją licznych przepisów tej ustawy.

Powyższe dwie nowelizacje ustawy o TK z 25 czerwca 2015 r. oraz jedna nowa ustawa (z 22 lipca 2016 r.) służyły sparaliżowaniu pracy tej instytucji w okresie, gdy nas stanowisku jej prezesa pozostawał Andrzej Rzepliński. Niedługo przed jego przejściem w stan spoczynku (19 grudnia 2016 r.) parlament uchwalił aż trzy nowe ustawy o TK (zob. pkt 4, 5 i 6 w tabeli) – dwie „merytoryczne” i jedną z przepisami przejściowymi, wprowadzającymi te dwie ustawy do porządku prawnego. Tym razem mocno zredukowano liczbę rozwiązań prawnych spowalniających tempo pracy Trybunału, ponieważ nie było już takiej politycznej potrzeby – w końcu TK miał zostać wkrótce „odzyskany” niczym MSZ po odejściu w 2006 r. Stefana Mellera i nastaniu rządów Anny Fotygi. Jednak „odzyskanie”, czy też raczej „wrogie przejęcie” znów odsunęłoby się o kilka miesięcy w czasie, ponieważ do końca pierwszej połowy 2017 r. w Trybunale miał orzekać sędzia Stanisław Biernat, Wiceprezes TK. Ze względu na jego dotychczasową postawę w kryzysie konstytucyjnym nie sposób było oczekiwać, że dopuści on do obowiązków sędziowskich Henryka Ciocha, Lecha Morawskiego i Mariusza Muszyńskiego. Co w tej sytuacji? Na kłopoty Wassermann i spółka! W ramach wspomnianego pakietu trzech ustaw posłowie PiS przeforsowali w Sejmie (a Senat nie pierwszy raz w tej kadencji skorzystał z okazji, aby siedzieć cicho) m.in. konstrukcję prawną „sędziego pełniącego obowiązki Prezesa TK”, mimo że jest to instytucja najzupełniej obca Konstytucji RP, w której za to mowa zarówno o Prezesie TK, jak i o Wiceprezesie TK (zob. art. 194 ust. 2 i art. 144 ust. 3 pkt 21 Konstytucji). Dodajmy, że Konstytucja w sposób identyczny kształtuje status obu organów wewnętrznych TK. Posłowie uznali jednak, że można przejść nad tym do porządku dziennego i uchwalić ustawę, która rozwiąże ten „problem”, ignorując fakt, że przecież urzęduje Wiceprezes Trybunału Stanisław Biernat. Prezydent Andrzej Duda ponownie zapomniał o swoim prawniczym wykształceniu i powierzył 20 grudnia 2016 r. pełnienie obowiązków Prezesa TK Julii Przyłębskiej, która jeszcze tego samego dnia zwołała posiedzenie Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK w celu wyłonienia kandydatów na prezesa. Kandydatami tymi zostali: ona sama i Mariusz Muszyński, a nazajutrz Prezydent Duda powołał Przyłębską już na Prezesa TK. Stało się tak, mimo zgłoszonych przez grupę ośmiu sędziów TK zastrzeżeń co do legalności przeprowadzonej procedury. Wszystko to jednak nie byłoby możliwe, gdyby nie głosy posłów, w tym Małgorzaty Wassermann. Legislacyjne zło wypełzło z Sejmu.

Zatem od 20 grudnia 2016 r. Trybunał Konstytucyjny był już „odzyskany”, a „antysędziowie” – zgodnie z nakazem ustawy wprowadzającej dwie ustawy o TK, ale wbrew art. 194 ust. 1 Konstytucji, który jasno stanowi, ilu jest sędziów Trybunału i nie dopuszcza sędziów nadwyżkowych – dopuszczeni do obowiązków sędziowskich. „Należało” więc zabrać się za drugie ogniwo w ramach władzy sądowniczej, czyli za sądy, a przy okazji za kluczową w procesie powoływania sędziów Krajową Radę Sądownictwa.

Głosami PiS uchwalono w ubiegłe wakacje dwie nowelizacje (12 lipca 2017 r.): ustawy o KRS i Prawa o ustroju sądów powszechnych (p.u.s.p.), a także całkiem nową ustawę o Sądzie Najwyższym (20 lipca 2017 r.). Kluczowym postanowieniem pierwszej z nich było upolitycznienie elekcji 15 sędziów w skład liczącej 25 członków KRS. Dotąd byli oni wybierani przez zgromadzenia sędziowskie. Od tej pory kompetencję tę mieli wykonywać posłowie. Najważniejszym zaś – choć nie jedynym budzącym zasadnicze wątpliwości natury konstytucyjnej – przepisem znowelizowanego p.u.s.p. było wyposażenie Ministra Sprawiedliwości w okresie 6 miesięcy od wejścia w życie ustawy w prawo całkowicie arbitralnego pozbawiania stanowisk prezesów i wiceprezesów sądów, a także powoływania następców odwoływanych osób. Z kolei nowa ustawa o SN pozbawiała możliwości orzekania sędziów tego Sądu, którzy osiągnęli 65. rok życia, chyba że złożyliby oni stosowne oświadczenie o woli dalszego orzekania, załączając do niego zaświadczenie o stanie zdrowia, a KRS po zasięgnięciu opinii Ministra Sprawiedliwości wyraziłaby zgodę na kontynuowanie przez nich pracy orzeczniczej.

Prezydent Andrzej Duda pod wpływem masowych protestów społecznych zawetował dwie z ww. trzech ustaw (nowelizację ustawy o KRS i ustawę o SN), po czym skierował do Sejmu własne projekty, w znacznej mierze – przynajmniej gdy chodzi o najistotniejsze zagadnienia – podobne do zablokowanych. Jedna z ważniejszych zmian polegała na tym, że zgodę na dalsze orzekanie przez sędziów, których nowa – uchwalona 8 grudnia 2017 r. – ustawa o SN przenosiła automatycznie w stan spoczynku po osiągnięciu 65. roku życia miał teraz wyrażać Prezydent (dysponując możliwością zasięgnięcia opinii KRS). Wyłączono z procedury wyrażania zgody – jako organ jednoosobowy – Ministra Sprawiedliwości. Mechanizm jednak pozostał ten sam. To organ władzy wykonawczej ma decydować o tym, czy sędzia może nadal orzekać, czy też nie. Nasuwa to zasadnicze wątpliwości konstytucyjne, skoro ustawa zasadnicza wymaga niezależności i odrębności sądów od innych władz (art. 173) oraz stanowi o niezawisłości sędziów (art. 178 ust. 1) i powoływaniu ich na czas nieoznaczony (art. 179).

Również zbliżony do zawartego w ustawie zawetowanej przez Andrzeja Dudę mechanizm znalazł się w uchwalonej z jego inicjatywy nowelizacji ustawy o KRS. Ponownie więc to Sejm, a nie – jak dotąd – sędziowie, ma wybierać 15 sędziów w skład tego stojącego na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów organu konstytucyjnego (art. 186 ust. 1 Konstytucji). Rodzi to pytanie o możliwość efektywnej realizacji wspomnianej funkcji KRS, skoro skład Rady został zdominowany przez nominatów politycznych. Prócz 15 sędziów wybranych przez Sejm mamy tam jeszcze – przy czym tak akurat stanowi wprost art. 187 ust. 1 Konstytucji i jest to wyjątek od omawianej zasady z art. 173 ustawy zasadniczej – czterech posłów i dwóch senatorów, Ministra Sprawiedliwości i osobę powołaną przez Prezydenta, a z członków proweniencji niepolitycznej jedynie Pierwszego Prezesa SN i Prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego. Prawdą jest, że art. 187 ust. 1 pkt 2 Konstytucji stanowi o 15 sędziach jako członkach KRS, nie stwierdzając wprost, kto ich wybiera. Jednak poprawna, czyli kompleksowa, a nie wyrwana z kontekstu wykładnia tego przepisu ustawy zasadniczej z łatwością pozwala wysnuć wniosek, że sędziów do KRS mogą wybierać wyłącznie środowiska sędziowskie. Choć bowiem KRS jest gremium, w którym zasiadają przedstawiciele władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej, to jednak jej konstytucyjna funkcja, polegająca na ochronie niezależności trzeciej władzy od innych władz (politycznych) wyklucza możliwość politycznego ukształtowania procesu nominacji sędziów w skład Rady.

Głosowanie za wyżej wymienionymi ustawami uchwalonymi w obecnej kadencji parlamentu świadczy o ostentacyjnym lekceważeniu postanowień Konstytucji, do której przestrzegania posłowie – w tym mecenas Małgorzata Wassermann – zobowiązali się, składając ślubowanie. Należy zaznaczyć, że nie chodzi tutaj o problemy stanowiące przedmiot realnego sporu prawniczego. Najlepszym dowodem niech będzie fakt, że podpisując pod koniec 2015 r. tzw. nowelę grudniową do ustawy o TK, Prezydent Duda nie pokazał choćby jednej opinii prawnej konstytucjonalisty, która uznawałaby tamtą ustawę za niebudzącą wątpliwości z perspektywy ustawy zasadniczej. Nic dziwnego. Każdy, kto podpisałby się pod taką opinią, skompromitowałby się jako prawnik. Również w przypadku pozostałych ustaw zastrzeżenia co do ich zgodności z Konstytucją miały charakter fundamentalny i były podnoszone od początku procesu legislacyjnego, a mimo to w większości zostały zlekceważone przez posłów, w tym również tych będących adwokatami czy radcami prawnymi.

Jeżeli poseł i zarazem adwokat – osoba, która w sposób szczególny powinna troszczyć się o przestrzeganie prawa – decyduje się głosować za kolejnymi ustawami dewastującymi porządek konstytucyjny, to świadczy to o zgodzie takiej osoby na instrumentalne traktowanie przez środowisko polityczne, z którym jest związana.

Ogląd dotychczasowego stosunku Małgorzaty Wassermann do podstawowych kwestii konstytucyjnych prowadzi do wniosku, że kandydatka ta nie daje rękojmi działania na ewentualnym urzędzie Prezydenta Miasta Krakowa na podstawie i w granicach prawa. Tego zaś wymaga od organów władzy publicznej – a więc także od organów jednostek samorządu terytorialnego – art. 7 Konstytucji.

Lp. Data uchwalenia Tytuł niezgodnej z Konstytucją RP ustawy Głos M. Wassermann
1. 19.11.2015 r. ustawa o zmianie ustawy z 25 czerwca 2015 r. o Trybunale Konstytucyjnym ZA
2. 22.12.2015 r. ustawa o zmianie ustawy z 25 czerwca 2015 r. o Trybunale Konstytucyjnym ZA
3. 22.07.2016 r. ustawa o Trybunale Konstytucyjnym ZA
4. 30.11.2016 r. ustawa o statusie sędziów Trybunału Konstytucyjnego ZA
5. 30.11.2016 r. ustawa o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym ZA
6. 13.12.2016 r. ustawa – Przepisy wprowadzające ustawę o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym oraz ustawę o statusie sędziów Trybunału Konstytucyjnego ZA
7. 12.07.2017 r. ustawa o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz niektórych innych ustaw (zawetowana) ZA
8. 12.07.2017 r. ustawa o zmianie ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz niektórych innych ustaw ZA
9. 20.07.2017 r. ustawa o Sądzie Najwyższym (zawetowana) ZA
10. 8.12.2017 r. ustawa o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz niektórych innych ustaw ZA
11. 8.12.2017 r. ustawa o Sądzie Najwyższym ZA

Maciej Pach

Autor jest asystentem w Katedrze Prawa Konstytucyjnego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. W tekście wyraża wyłącznie prywatne poglądy (choć o sprawach publicznych).

[1] „Opinie konstytucjonalistów były zupełnie oczywiste i jasne. Sejm tej kadencji powinien wybrać trzech sędziów trybunału, Sejm następnej kadencji – dwóch, bo taka jest logika zdarzeń, takie są terminy związane z zakończeniem działalności przez poszczególnych sędziów” (zob. Sprawozdanie stenograficzne z 93. posiedzenia Sejmu RP w dniu 27 maja 2015 r. (drugi dzień obrad), http://orka2.sejm.gov.pl/StenoInter7.nsf/0/8860C47B75D03EBEC1257E520073E10F/%24File/93_b_ksiazka.pdf, s. 168.

Posted by redakcja