Rok 2020. Obywatel Przemysław Czarnek, były Wojewoda Lubelski, chce zorganizować w stolicy konserwatywną demonstrację. Przeżywa jednak nie lada rozterki, nie wiedząc, czy mu wolno, gdy u władzy są liberałowie. Eureka! Przecież habilitował się z prawa konstytucyjnego. Trzeba sięgnąć po zakurzony egzemplarz Konstytucji!
Eks-wojewoda z namaszczeniem przewraca kolejne kartki. Uśmiecha się błogo, natrafiając na art. 18, bo myśli – nietrafnie[1] – że wyklucza on możliwość instytucjonalizacji prawnej związków homoseksualnych. Wreszcie dociera do art. 57. Nie posiada się z radości, czytając, że każdemu zapewniono wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich. Każdemu – zatem również takim jak on konserwatystom, nawet w czasach rządów liberałów! Dzięki lekturze art. 57 już wie, że manifestacją postulującą całkowity zakaz aborcji wolno mu – pod warunkiem, że pokojowo – zakłócić sobotni spokój przytłaczającej większości liberalnych mieszkańców Warszawy.
Może wtedy przypomni sobie własne słowa i się zreflektuje? Żałuję, że Sąd Apelacyjny dostrzega żądania jakichś mniejszości seksualnych – i to jeszcze w dużej części przyjezdnej z Warszawy czy z innej miejscowości – a nie dostrzega prawa zdecydowanej, przytłaczającej większości mieszkańców Lublina do spokoju i do tego, żeby nie byli epatowani seksualnością kogokolwiek – oświadczył jako Wojewoda Lubelski, gdy 12 października 2018 r. Sąd Apelacyjny stwierdził niezgodność z prawem decyzji prezydenta miasta zakazującej organizacji marszu równości[2]. Wcześniej wojewoda nagrał film internetowy, w którym – sprzeciwiając się, jak to ujął, „promocji zboczeń, dewiacji i wynaturzeń”[3] – zelżył chcące korzystać z wolności zgromadzeń i wolności wyrażania poglądów środowiska LGBTQ. Może nie całkiem orientuje się w znaczeniu wypowiadanych słów, ale to go nie usprawiedliwia. Podobnie jak nie usprawiedliwia go nieumiejętność odróżnienia „epatowania seksualnością” od publicznego głoszenia postulatów zmian ustawodawczych dotyczących tej seksualności, do czego każdy człowiek ma prawo.
Panie Wojewodo, noblesse oblige! Tymczasem skompromitował się Pan nie tylko jako wysoki urzędnik państwowy, ale i jako konstytucjonalista. Na dodatek w obu rolach podwójnie – prezentując nieznajomość prawa i brak wrażliwości na drugiego człowieka.
Po pierwsze, najwidoczniej nie rozumie Pan roli sądów w demokratycznym państwie prawa, skoro żałuje Pan tego, że sąd chroni prawa mniejszości. Tymczasem nie po to są sądy, aby w każdym wypadku stały po stronie większości. Mają rozstrzygać spory o prawo, a przecież nie zawsze rację ma większość. Chyba nie zna Pan też warunków dopuszczalności ograniczania konstytucyjnych wolności i praw jednostki. Czy słyszał Pan o zasadzie proporcjonalności? I o tym, że decyzja organu gminy o zakazie odbycia zgromadzenia to ostateczność? Proszę się nie martwić. Jeżeli chodzi o prawo, to zawsze może Pan doczytać. Choćby uzasadnienie wczorajszego postanowienia Sądu Apelacyjnego, gdzie te i inne problemy wyłożono kawa na ławę.
Po drugie, wzmianka o „jakichś mniejszościach seksualnych” świadczy po raz kolejny o Pana pogardzie do osób o odmiennej orientacji seksualnej. Lwią część spośród „blisko 60 artykułów i haseł encyklopedycznych oraz leksykograficznych” Pana autorstwa stanowią publikacje na łamach niezwykle renomowanych periodyków „Cywilizacja” oraz „Służyć Prawdzie”[4]. Zestawienie tego faktu z Pana ostatnimi wypowiedziami tworzy wrażenie dysonansu. Niby chce Pan służyć prawdzie i cywilizacji, a zachowuje się – po prawdzie – w sposób niecywilizowany.
Czy chciałby Pan przeczytać o sobie „jakiś wojewoda”?
Maciej Pach
PS: Udało nam się zmusić prezydenta Żuka do przyjęcia naszego zdania, choć bardzo mocno oponował i bronił się – jednak, jak widać, nie udało nam się przekonać wszystkich sądów. Dużo jeszcze pracy przed nami, ale i tak wiele osiągnęliśmy – czytam w Pana wczorajszym oświadczeniu [podkr. w oryg., interpunkcja poprawiona – M.P.]. Co miał Pan na myśli, pisząc te słowa? Co to znaczy, że prezydent Żuk został przez was zmuszony? Jak będzie wyglądać dalsza „praca” nad sądami? Czy tak jak nad Sądem Najwyższym? I jak to się ma do zasady niezależności sądów od innych władz? Podpowiem, że w Konstytucji RP z 1997 r. wyraża ją m.in. art. 173.
Autor jest asystentem w Katedrze Prawa Konstytucyjnego na Wydziale Prawa i Administracji UJ. W tekście przedstawia wyłącznie własne poglądy.
[1] Zob. E. Łętowska, J. Woleński, Instytucjonalizacja związków partnerskich a Konstytucja RP z 1997 r., „Państwo i Prawo” 2013, z. 6, s. 15 i n. Tam też polemika z reprezentowanymi w nauce poglądami przeciwnymi.
[2] Zob. Przed manifestacjami. Wojewoda dziękuje lublinianom i przestrzega, https://www.lublin.uw.gov.pl/aktualnosci/przed-manifestacjami-wojewoda-dzi%C4%99kuje-lublinianom-i-przestrzega (dostęp do tego i kolejnych linków: 13 października 2018 r.). Interpunkcja w cytacie poprawiona.
[3] Nagranie wypowiedzi Wojewody Lubelskiego jest dostępne pod adresem: https://www.youtube.com/watch?v=zj9Cov0ZUiI&feature=youtu.be&fbclid=IwAR1A9qFNTyvWDGowg1DSCt5oWojYnK0ui4Tk0FyG2RAK7K3qD2flM5SjtVA. Wygłoszona w tym samym materiale teza dr. hab. Przemysława Czarnka, zgodnie z którą manifestanci ze środowisk LGBTQ „nie przestrzegają art. 18 Konstytucji”, wskazuje na zupełne niezrozumienie sensu tej regulacji. Wspomniany przepis nakłada określone w nim obowiązki na państwo. Jednostka nie może go „nie przestrzegać”, zwłaszcza korzystając z konstytucyjnej wolności wyrażania poglądów oraz wolności zgromadzeń (art. 54 i art. 57).
Podziel się: