dr Marcin Krzemiński – redaktor naczelny konstytucyjny.pl, pracownik Katedry Prawa Konstytucyjnego UJ, radca prawny

dr Marcin Krzemiński – redaktor naczelny konstytucyjny.pl, pracownik Katedry Prawa Konstytucyjnego UJ, radca prawny

Wyznaczony przez prezydenta p.o. Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego wydał w dniu 2 maja br. zarządzenie, którego przedmiotem jest zwołanie Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego w celu wyborów kandydatów na stanowisko Pierwszego Prezesa SN. Mimo pierwotnych deklaracji, że Zgromadzenie odbędzie się na zasadach ogólnych, treść zarządzenia wskazuje, że zamiarem p.o. ten urząd nie jest przeprowadzenie Zgromadzenia Ogólnego w przepisanej prawem formie, ale przy izolacji wzajemnej sędziów poszczególnych izb, a także od przewodniczącego, protokolanta i komisji skrutacyjnej.

Wydanie tego zarządzenia specjalnie nie dziwi, ponieważ w tym celu uchwalono wątpliwą konstytucyjnie nowelizację ustawy o SN, wprowadzającą nieznaną Konstytucji instytucję p.o. konstytucyjnego organu, jakim jest Pierwszy Prezes SN. Zdumienie budzi natomiast fakt działania bez podstawy prawnej przez osobę, której zawarta w art. 7 Konstytucji zasada praworządności powinna być doskonale znana – ponieważ osoba ta przez wiele lat pracowała na eksponowanym stanowisku w Trybunale Konstytucyjnym.

Brak jest bowiem w ustawie o SN i Regulaminie SN norm pozwalających na separowanie od siebie sędziów z poszczególnych izb. Wręcz przeciwnie, Regulamin SN zawiera normy wskazujące na konieczność wspólnych obrad, przewidując np. składanie oświadczeń wobec całego Zgromadzenia Ogólnego i odpowiadanie na zadawane w trakcie Zgromadzenia pytania.

Jakkolwiek nie mogłoby to w żaden sposób sanować naruszenia prawa, to zupełnie niewiarygodny jest w tym przypadku motyw zabezpieczenia sędziów SN przed ryzykiem zarażenia koronawirusem, skoro obrady mają się toczyć w gronie poszczególnych izb, liczących od 16 do 36 osób. Dodatkowo, jedynie przewodniczący ma widzieć, co się dzieje na wszystkich salach, a sędziowie z poszczególnych sal zobaczą jedynie tę salę, którą wskaże przewodniczący poprzez „udzielenie głosu”. Można więc zasadnie przypuszczać, że rzeczywistym celem jest chęć separowania od siebie sędziów (w szczególności tzw. izb starych od nowych), uniemożliwienie zadawania pytań i dyskusji, a w efekcie – sprowadzenie do czystej farsy kolegialności działania organu najwyższej instytucji sądowniczej w Polsce.

Nie będzie także zbyt odkrywczym spostrzeżenie, że takie modus operandi przypomina wydarzenia z końca 2016 roku i działania ówczesnej p.o. Prezesa TK – Julii Przyłębskiej, która – ujmując to eufemistycznie – w wysoce wątpliwy od strony proceduralnej sposób doprowadziła do wydania aktu powołania swojej osoby na Prezesa TK.

Konkludując: działanie bezprawne, a koncept wtórny.

Posted by redakcja