Prezydent RP, po zawetowaniu dwóch projektów ustaw (obywatelskich, popieranych przez partię rządzącą), dotyczących SN i KRS, wystąpił po dwóch miesiącach z własnymi projektami. To niedobre projekty, i to z wielu przyczyn. Niektóre z nich przedstawiłam w dwóch wypowiedziach: w Kulturze Liberalnej i w i w wypowiedzi dla TVN24 w dniu 29.9.2017 (Fakty po Faktach):
http://kulturaliberalna.pl/2017/09/28/sawczuk-letowska-reforma-sadow-wg-prezydenta/
https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/prof-ewa-letowska-o-ustawach-prezydenta-jest-kilka-pulapek,777244.html
Trudne do akceptacji jest zakwestionowanie en masse dorobku judykatywy, jaki powstał akurat po wejściu w życie Konstytucji. Tak nie potraktowano nawet orzecznictwa z okresu PRL. Konstytucja wprowadziła podział władz jako mechanizm kontroli, równoważenia, ale i współdziałania władz (tak expressis verbis preambuła, zd. pierwsze in fine, mówiąca o tym współdziałaniu, obok dialogu społecznego i pomocniczości). Judykatywę w trójpodziale podziale władz dowartościowała Konstytucja z 1997 r. Inicjatywa pozbawienia cechy stabilizacji całości dorobku trzeciej władzy, akurat od daty wejścia w życie tejże Konstytucji, i to przez prezydenta, który jest strażnikiem konstytucji – jest szczególnie przykra.
Rozdźwięk między celem reformy werbalizowanym i realizowanym, powoduje niemiłe wrażenie hipokryzji. Reforma, która miała służyć przyspieszeniu i usprawnienie postępowań sądowych oraz zwiększenie ich przejrzystości, przynajmniej gdy idzie o SN – jest w tym względzie kontrproduktywna. Przydział spraw i obsada składów zależące od prezesów to krok wstecz. Pojawienie się skargi nadzwyczajnej, i to dotyczącej także 20 -tu minionych lat (przez 3 lata będzie można wzruszyć wszelkie rozstrzygnięcia zapadłe po 17.10 1997 r., data wejścia w życie Konstytucji) – nie przyspieszy rozpatrywania spraw. (Problem brakujących uzasadnień i akt, których już się nie przechowuje).
Wrażenie to potęgują dwie okoliczności.
Po pierwsze, pozorność dobroczynnego działania skargi nadzwyczajnej – obiecuje ona społeczeństwu wiele, niewiele daje przy takiej konstrukcji, jakiej użyto. W tym zakresie propozycja ma wszelkie cechy loi-spectale, jakich u nas sporo (np. odpowiedzialność za bezprawie legislacyjne czy regresy wobec funkcjonariuszy państwowych za szkody indemnizowane przez Skarb Państwa). Inicjatywę skargową w zakresie skargi nadzwyczajnej będą też miały grupy posłów (30) i senatorów (20). Praktyka posługiwania się listami in blanco polskim parlamencie nie jest nowa. Teraz daje się posłom narzędzie, które może być użyte bezkosztowo „na wszelki wypadek”, przy chwalebnym uzasadnieniu troską o sprawiedliwość.
Po drugie, nieuchronne (przy każdej inicjatywie legislacyjnej) skutki negatywne, tu godzą w zaufanie do organów takich jak rzecznik praw obywatelskich, który będzie musiał „przerabiać” wnioski o zastosowanie skargi. I to na niego spadnie odium odmowy wniesienia nadzwyczajnego środka. Ucierpią też sądy – odmawiające uchylenia wyroków zaskarżonych „na zapas”.
Gorsząca, oficjalnie wspierana przez inne władze kampania bilbordowa nazwana informacyjną, a godząca we władze trzecią – zyska dodatkowe paliwo.
,
Podziel się: