Prawnik, prokurator byłej Prokuratury Generalnej, prokurator Prokuratury Rejonowej, Warszawa Mokotów delegowany (bez zgody) do Prokuratury Rejonowej Warszawa Żoliborz, Krzysztof Parchimowicz, jest dzisiejszym laureatem nagrody im. Janiny Paradowskiej i Jerzego Zimowskiego.

Otwiera  drugą dziesiątkę nagrodzonych przez Fundacje, za „dzielność  obywatelską, w szczególności za odwagę w działaniach na rzecz dobra publicznego, praw obywatelskich i praw człowieka”.

Jest paradoksem, że coś, co zostało powołane jako organizacja zdegradowanych prokuratorów, nasuwająca  myśl o „grupie wsparcia”, realizującej ochronne interesy swych członków, sprzeciwiająca się działaniom podejmowanym przez aktualne kierownictwo prokuratury, które utwierdziły … w przekonaniu, iż ustawowe zmiany zmierzały do wprowadzenia nieskrępowanego jednowładztwa i stworzyły warunki do dzielenia nas według niejawnych kryteriów i szykanowania niezależnych prokuratorów” (tak w „odezwie założycielskiej”) przeobraziło się – w postaci Lex Super Omnia na której czele stoi nasz dzisiejszy laureat, w prężną organizację strażniczą, mającą za cel przeciwdziałanie wszelkim negatywnym zjawiskom, które już się ujawniły, a przy tym promocję zupełnie innej wizji prokuratury”.

Wnioskując  ze znanych, publikowanych  raportów, informacji i sprawozdań LSO,  chodzi wprawdzie o  organizację,  któraza cel stawia sobie doprowadzenie do tego, aby prokuratura stała się organem konstytucyjnym”, ale  nie idzie  o samą obecność prokuratury w konstytucji, o jej konstytucyjna instytucjonalizację czy wyniesienie, ale o funkcjonalną wierność standardom  rule of law tak, jak je formułuje art. 2 Konstytucji.

Mechanizmy działania prokuratury z natury rzeczy są hermetyczne i trudne do rozpoznania dla laika. Jednocześnie prokuratura odgrywa  witalną, aktywną  rolę w kształtowaniu prawa realizowanego przed sądami.  Wspomniane zaś doniesienia i raporty Lex Super Omnia  ujawniają to, co stanowi dziś o bolesnym rozdźwięku między konstytucyjnymi zasadami i rzeczywistością:  patologię  wybiórczego stosowania prawa; żonglerkę etykietami pozornego legalizmu;  konsekwencje „na co dzień”, płynące z upolitycznienia prokuratury i ograniczenia niezależności prokuratorów. Ujawniają to, co miało pozostać nieznane i zakamuflowane pod uspokajającym szyldem „dobrej zmiany”, a co kryje odejście od standardów demokratycznego państwa prawa.

Gdyby nie działacze „Lex Super Omnia” społeczeństwo nie wiedziałoby, do jakich patologii prowadzi przekazanie prokuratury w ręce jednego polityka” – lapidarna dziennikarska ocena  oddaje sens tego, co dla dla przejrzystości życia  społecznego znaczy działanie LSO.

***********************

Dla niektórych ludzi przychodzi taka godzina, 
kiedy muszą powiedzieć wielkie Tak 
albo wielkie Nie. Od razu widać, kto z nich w sobie ma 
gotowe Tak. Wypowiedziawszy je, coraz wyżej się wspina, 
 
wzrasta i w ludzkiej czci, i w zaufaniu do samego siebie.
 Ten, kto powiedział Nie – nie żałuje. Gdyby zapytali go,
czy chce odwołać je, nie odwoła. Ale właśnie to Nie – 
to słuszne Nie – na całe życie go grzebie

Che fece… il gran rifiuto, Konstandinos Kawafis
Ekdota Poiemata, 1911 (przkł. Zygmunt Kubiak)

To wiersz Konstandinosa Kawafisa  na temat z Dantego, mówiący o dzielności odrzucenia oportunizmu.

Moment, kiedy w chwili próby należy powiedzieć „tak”  – jest krótki i trudno weń utrafić. Szczególnie trudne to dla prawników, których postawę kształtuje domniemanie konstytucyjności i legalności  towarzyszące prawu i jego realizacji. A szczególnie trudne dla tych prawników, którzy – jak sędziowie i prokuratorzy – sami są (mówiąc żargonem socjologicznym) osobowym substratem organizmu państwowego.

Naszemu dzisiejszemu laureatowi  to się udało – dostrzeżenie na czas momentu, gdy należy powiedzieć swoje „tak” ; może zatem  co raz wyżej się wspinać się i wzrastać, w zaufaniu do samego siebie i w ludzkim szacunku.

Ale to nie oznacza ani bezpieczeństwa, ani prosperity, ani wolności od złych języków, ani (mówiąc bardzo eufemistycznie) „bodźcowego zniechęcania” do tego, za co dziś otrzymuje nagrodę „za odwagę w działaniach na rzecz dobra publicznego, praw obywatelskich i praw człowieka”.

Cena dzielności jest więc wysoka, o czym wiedzą wszyscy dysydenci. Dzielność obywatelska to coś więcej, niż sama brawura. To połączenie odwagi, przekonania o obowiązku, pragmatycznej, wynikającej z biegłości zawodowej, umiejętności skutecznego działania, rozumienia „w czym rzecz” i cierpliwego uporu. To cnota niewygodna i bardzo męcząca dla jej posiadacza.

Prokuratora tu nie chroni niezawisłość; tę dano sędziom. Nie cieszy się  też wolnością uprawiania nauki – chroniącą prawnika – naukowca. Te gwarancje oczywiście nie dają, tak naprawdę, pełnej, stuprocentowej ochrony przed załamaniem kariery, działaniami nękającymi czy  nadużyciem odpowiedzialności dyscyplinarnej.  Jednak prokuratorzy są pozbawieni i tej  skromnej, dziurawej  tarczy. Prokurator jest elementem wysoce zhierarchizowanej, scentralizowanej struktury, wymuszającej decyzyjną subordynację i mającej przemożny wpływ na  osobistą karierę. Mnożenie wątpliwości, stawianie pytań jest dla każdej hierarchii zabójcze. Dlatego nie  toleruje ona wątpiących, pytających i kontestujących. I się ich pozbywa lub zmusza do odejścia.

Tym większa wdzięczność tych, którzy są  profitentami zasad, w obronie których  jednak są stawiane są pytania o państwo prawa i jego standardy, o konieczność poszanowania procedur i ograniczenie  ekspansji polityki w sferę stosowania prawa. Tymi adresatami jesteśmy my wszyscy; ja  i inni obecni na tej sali.

***********************************

Urodziłem się
w czasie drugiej wojny
i większość  istnienia
przeżyłem

w moim kraju i nie moim państwie.

Ten rozdźwięk
niczym smuga dziegciu
znaczył sobą
mniej lub więcej
wszystko,
i zapomnieliśmy,
że może być inaczej.

Aż zdarzył się cud
wszystko znormalniało.
Radośnie zaskoczeni
szybko się uczyliśmy
i uwierzyliśmy,
że to naprawdę.

A wtedy zjawiłeś się ty,
który niszczysz wszystko
jak tsunami.
I znów tkwię
w moim kraju i nie moim państwie.

……………………….
Adam Bieszk, Zapowiedź , z tomiku „Dopiski” 2019, (fragment wiersza poświęcony pamięci Piotra Szczęsnego)

Nie idzie o odwracanie biegu historii. Do  tej samej rzeki nie wchodzi się dwa razy. Chodzi o to, aby smuga dziegciu nie znaczyła brudem  tego, co dzieje się tu i teraz. Chodzi o eliminację dzisiejszego zła, a nie przywracanie minionego dnia.

Mówię tu o sprawach ważnych i podniosłych, poezję cytuję…

Gdyby jednak ktoś kazał mi tę wypowiedź radykalnie skrócić i mówić mniej uroczyście, to bym zacytowała czterowiersz, końcówkę żartobliwego wiersza, napisanego w 1953, alegorycznie mówiącego  jednak o tym samym, co  w nawiązaniu do Petrarki powiedział Kawafis.

Gdy wieje wiatr historii,
ludziom jak pięknym ptakom
rosną skrzydła, natomiast
trzęsą się portki pętakom.

To Ballada o trzęsących się portkach Gałczyńskiego. Nasz Laureat jest zawsze nienagannie elegancki.

.

Posted by Ewa Łętowska