Trzeba przyznać, że wspaniałe kompromisy, w których każda ze stron i tak pozostaje przekonana o swoich racjach nie są w historii niczym nowym. Przy wszystkich różnicach wczorajsze porozumienie na szczycie UE przywodzi mi na myśl rozstrzygnięcie sporu pomiędzy Antilochem i Menelaosem z 23. księgi „Iliady” Homera. W wyścigu rydwanów Antiloch popełnił faul, wyprzedził Menealosa i dzieki temu zdobył drugą nagrodę, wspaniałą klacz. Na pretensje Menelaosa Antiloch oddaje mu więc wspaniałomyślnie nagrodę, ale z naciskiem na fakt, że i tak czuje się zwycięzcą, a nagroda jest jego. Menelaos równie wspaniałomyślnie pozwala mu jednak zatrzymać klacz, którą i tak uważa za swoją. Spór zażegnany, a obie strony przekonane o swoich racjach. I tylko faul nie ulegał wątpliwości dla obu stron sporu.
W przypadku porozumienia z Brukseli rzecz jest więc jeszcze bardziej skomplikowana, bo nawet faul jest dalej przedmiotem niezgody – dla UE ten faul to permanentne naruszanie praworządności przez Polskę i Węgry, dla Polski i Węgier ten faul to sam pomysł Rozporządzenia wiążącego środki finansowe z praworządnością.
Zobacz też: Jerzy Zajadło: Czego we współczesnych sporach konstytucyjnych możemy się nauczyć od starożytnych Greków?
Podziel się: