Prof. Jerzy Zajadło

Jak na razie trochę bez większego echa przeszła wypowiedź min. Ziobry – charakteryzując polski proces legislacyjny użył metafory sentencji Roma locuta causa finita. Nie do końca jeszcze wiadomo, czy był to przejaw niezwykłej ja na niego przypadkowej naiwnej prawdomówności, czy świadomego bezczelnego cynizmu. Ten pseudoerudycyjny popis odsłania jednak tylko z rozbrajającą szczerością tragizm naszej sytuacji.

Dla oceny stanu państwa ta formuła jest po prostu dramatyczna – oznacza bowiem, że nie ma żadnego państwa, jest natomiast jakiś pozakonstytucyjny układ, którego funkcjonowanie zależy od jednego słowa – „tak” lub „nie” – jednego człowieka. Jeśli na tym jednym słowie wisi los jednej partii politycznej – mało mnie to obchodzi. Jeśli jednak na tym słowie wisi los każdego z nas – powinno nas to zainteresować i to nawet bardzo.

To naprawdę piękne dictum, do zastosowania np. w postępowaniu przed TSUE: Panie i Panowie Sędziowie, co Wy się tutaj wysilacie, przyszłość jest zagadką, a Roma jest na Nowogrodzkiej i to tylko w jednym jednoosobowym gabinecie. Zastanawiam się, czy min. Ziobro, konstytucyjny minister, zdaje sobie sprawę ze znaczenia i konsekwencji swoich słów.

Jestem też ciekaw, co na to posłowie i senatorowie Zjednoczonej Prawicy – wprawdzie wiadomo to już od dawna, ale jeszcze nigdy nikt nie wypowiedział tego tak wprost: Jesteście nikim i niczym, bezrefleksyjną maszynką do głosowania, Rzym przemówił, sprawa jest przesądzona. Wszystko to stawia w określonym świetle ambiwalencję nazwy „Prawo i Sprawiedliwość”, o czym piszę we wczorajszej „Kulturze Liberalnej” (KL nr 527), a także zasadę wodzostwa, o której pisałem już na tych łamach (http://konstytucyjny.pl/zasada-wodzostwa/). Razem składa się to na pewien dramatyczny fenomen, który można śmiało określić mianem nihilizmu prawnego.

Posted by redakcja