Jerzy Zajadło – profesor nauk prawnych, specjalista w zakresie teorii i filozofii prawa, wykłada na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego

Jerzy Zajadło – profesor nauk prawnych, specjalista w zakresie teorii i filozofii prawa, wykłada na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego

Obiecałem sobie, że jako uczestniczący z urzędu obserwator i członek tego gremium nie będę komentował zorganizowanego przez Polską Akademię Nauk „Forum dla praworządności”. Zrobię to więc w tym miejscu tylko raz w drodze wyjątku i to raczej tytułem refleksji niż komentarza.

Całość przebiegła jakby w cieniu słynnych trzech teorii prawdy ks. prof. Józefa Tischnera. „Strona społeczna” pokazała merytorycznie punkt po punkcie, że tzw. reforma wymiaru sprawiedliwości odpowiada trzeciej teorii Tischnera. Poszła nawet dalej – problemem nie jest tylko tzw. ustawa kagańcowa, trzeba wrócić do samego początku tzw. dobrej zmiany i do tego, co zrobiono z Trybunałem Konstytucyjnym. „Strona rządowa” zwróciła się z kolei w kierunku zrelatywizowanej koncepcji prawdy i ukryła się za parawanem eufemizmów w rodzaju „Niby tak, ale…” lub „To wszystko nie jest takie proste…”, czyli u Tischnera teoria numer dwa. Ale gdy już obrady „Forum dla praworządności” zbliżały się do końca, siedzący obok mnie profesor pokazał mi dokładnie o godzinie 13.10 na ekranie telefonu komunikat medialny premiera Sasina: „PiS nie weźmie w tym udziału, ponieważ to prowadzi donikąd”. No i nad pałacem Staszica uniosła się pierwsza z teorii Tischnera – koncepcja prawdy absolutnej według tzw. centralnego ośrodka dyspozycji politycznej.

Ponieważ jednak koncepcja Tischnera ma charakter dialektyczny, pozostaje tylko czekać, kiedy tischnerowska prawda numer jeden okaże się ostatecznie prawdą numer trzy. Uczestniczący w debacie premier Jarosław Gowin powinien to doskonale rozumieć – jest w końcu uczniem Józefa Tischnera. Nie podzielam więc jego zdania, że „Forum dla praworządności” ma pewne szanse na sukces, ale musi także brać pod uwagę polityczne realia. Nie, nie i jeszcze raz nie – w tej sprawie nie ma żadnych politycznych determinantów ograniczonych przez Realpolitik, albo dotkniemy istoty problemu, albo dajmy sobie spokój z pozorami poszukiwania pozornego kompromisu.

Gdybym jako członek PAN miał coś powiedzieć „rządowej stronie” w trakcie „Forum dla praworządności” (chociaż cieszę się, że nie miałem takiej okazji), to pewnie powiedziałbym tak: Jeśli naprawdę chcecie się wsłuchać w głos nauki, to musicie przyznać cztery rzeczy, które i tak doskonale wiecie, ale niestety chcecie/musicie tkwić w tej politycznej grze pozorów. Po pierwsze, doskonale wiecie, że proces legislacyjny to farsa, prawo przestało mieć znaczenie i wisimy na jednym słowie „tak lub nie” tzw. centralnego ośrodka dyspozycji politycznej. Po drugie, doskonale wiecie, że z Trybunałem Konstytucyjnym oraz Krajową Radą Sądownictwa w aktualnym stanie rzeczy jest coś nie tak. Po trzecie, doskonale wiecie, że rzeczywistym celem tzw. reformy wymiaru sprawiedliwości jest polityczne podporządkowanie sędziów i sądów. Po czwarte wreszcie, doskonale wiecie, że krok po kroku łamiecie Konstytucję, ale nie ma to dla was znaczenia, ponieważ gardzicie jej aksjologią. Wszystko to doskonale więc wiecie, a mimo to udajecie idiotów i tylko mamicie ludzi mirażem tzw. dobrej zmiany. Ostatecznie cieszę się więc, że byłem tylko obserwatorem – nie musiałem więc słuchać tego „bla, bla talking”, które pewnie padłoby w odpowiedzi na moje cztery pytania.

Jak wyjść z tego impasu? Inicjatywa Polskiej Akademii Nauk jest dlatego właśnie niezwykle cenna, że płynie ze świata nauki – towarzyszą jej więc charakterystyczne dla nauki obiektywizm i bezstronność. To ją różni od analogicznych propozycji płynących ze świata polityki, jak np. okrągły stół zaproponowany jakiś czas temu przez Polskie Stronnictwo Ludowe. Inicjatywa Polskiej Akademii Nauk niczego bowiem nie przesądza, nie staje po żadnej ze stron sporu, ponieważ sama nie jest stroną tego spory, mówi tylko i po prostu – rozmawiajcie, ponieważ bez rozmowy znajdujecie się na równi pochyłej prowadzącej do nieuchronnej katastrofy i to w postępie geometrycznym. Proponuje więc coś, co w prawie międzynarodowym określane jest mianem dobrych usług (good services) – nie chce być ani mediatorem, ani arbitrem, ani nawet koncyliatorem, chce tylko doprowadzić do sytuacji, w której strony sporu będą miały szansę na wspólną rozmowę. Jako świat nauki doskonale rozumie bowiem, czym jest równia pochyła i postęp geometryczny. Rozumie jednak także, czym jest teoria działania komunikacyjnego w wydaniu np. Jürgena Habermasa i jakie są warunki każdego racjonalnego dyskursu – od szczerości, dobrej woli i dobrych intencji poczynając, a na granicach ewentualnego kompromisu kończąc.

Sam tutaj oczywiście dochodzę w tym miejscu do pewnej ściany, ponieważ reprezentuję nauki prawne, a konkretnie teorię i filozofię prawa. Jest bowiem dokładnie tak, jak to wyraziła w trakcie swojej wizyty w Polsce komisarz Komisji Europejskiej, Věra Jourová. Z punktu widzenia filozofii integracji europejskiej wartości podstawowe, w tym także praworządność, nie mogą być przedmiotem żadnego kompromisu, ponieważ mają charakter aksjomatyczny. Tak więc wszelkie próby relatywizacji w imię prawdy numer dwa w koncepcji Tischnera, czy wręcz zaprzeczania w imię arbitralnej prawdy absolutnej w rozumieniu prawdy numer jeden tej teorii, nie mogą stanowić punktu wyjścia do racjonalnego dyskursu. Pozostaje nam więc tylko uznanie, że dotychczasowe propozycje to prawda numer trzy, czyli mówiąc wprost – g. prawda. Jeśli uznamy ten uniwersalny wymiar trzech teorii prawdy księdza profesora Józefa Tischnera, to inicjatywa Polskiej Akademii Nauk ma jakiś sens. Jeśli nie – to będzie tylko niestety działaniem pozornym i pozorowanym.

Posted by redakcja