Jerzy Zajadło

Jerzy Zajadło – profesor nauk prawnych, specjalista w zakresie teorii i filozofii prawa, wykłada na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego

Z ogromnym zainteresowaniem przeczytałem test prof. Piotra Mikulego nawiązujący do wypowiedzi prof. Marcina Matczaka oraz wcześniejszych opracowań w literaturze (np. prof. Agnieszki Bień-Kacały i Leszka Garlickiego) na temat niekonstytucyjnej zmiany konstytucji. Dostaliśmy porcję jasnych, przekonywających i zrozumiałych nawet dla nie-prawników rozważań na temat pewnego fenomenu, próbę jego wewnętrznej typologii i wreszcie jego ocenę z wykorzystaniem podstawowego instrumentarium prawoznawstwa.

Autor zastrzega się, że ta typologia nie jest wprawdzie być może kompletna, ale w konkluzji stwierdza ostatecznie: „Konstytucja w demokratycznym państwie prawa nie jest bowiem jedynie aktem o nadrzędnej mocy prawnej, ale przede wszystkim osadza się na koncepcji ograniczenia władzy w celu zabezpieczenia jednostek przed jej arbitralnością. Nie będzie zatem konstytucją akt, który nie respektuje podstawowych osiągnięć konstytucjonalizmu, a więc wolnych wyborów, rządów prawa, podziału władzy, niezależności sądów czy podstawowych praw człowieka, w tym praw mniejszości”.

Rzeczywiście, niektóre z wyodrębnionych przez prof. Mikulego typów zmiany konstytucji można określić mianem niekonstytucyjnych i z całą powagą rozważać je wykorzystując instrumentarium prawoznawstwa. Za przykład służą Autorowi niektóre „zabiegi” legislacyjne i interpretacyjne tzw. dobrej zmiany, których świadkami byliśmy na przestrzeni ostatnich kilku lat. Mając jednak na uwadze przytoczoną wyżej konkluzję powstaje pytanie, czy dosyć miękki zwrot „niekonstytucyjność” dobrze oddaje, to z czym mamy tak naprawdę do czynienia.

W innym miejscu starałem się udowodnić, że jesteśmy świadkami pewnego szczególnego fenomenu, który określiłem mianem „wykładni wrogiej wobec konstytucji” (interpretatio constitutionis hostilis – Przegląd Konstytucyjny 1/2018). Dzisiaj poszedłbym dalej – to nie tylko problem interpretacji, lecz w ogóle stosunku do tej Konstytucji in specie (określanej przecież w retoryce politycznej mianem „postkomunistycznej” i „antyobywatelskiej”), a być może nawet do idei konstytucjonalizmu in genere. Wkraczamy więc w pewien obszar, który wymyka się spod możliwości oceny na gruncie przyjętych paradygmatów prawoznawstwa. Konkluzja prof. Mikulego też wydaje się za tym przemawiać. Jeśli jednak tak, to przynajmniej w odniesieniu do niektórych typów „zmian niekonstytucyjnych” trudno mówić tylko o „niekonstytucyjności”, właściwszym pojęciem staje się „antykonstytucyjność”.

Posted by Marcin Krzemiński