Jerzy Zajadło

Jerzy Zajadło – profesor nauk prawnych, specjalista w zakresie teorii i filozofii prawa, wykłada na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego

Parę lat temu natknąłem się na interesującą książkę: Co powinny robić konstytucje? Nawiązując do poprzedniego felietonu odsyłającego do Cycerona, trzeba by w kontekście rządów prawa w konstytucyjnej demokracji uzupełnić poprzednie rozważania, sparafrazować ten tytuł i zapytać: Czego nie powinniśmy robić konstytucjom?

Pewnie znalazłoby się parę takich rzeczy, ale jedna z nich wydaje się zdecydowanie najważniejsza: pod żadnym pozorem nie wolno nam abstrahować od jej miejsca w hierarchii systemu prawa. W polskiej ustawie zasadniczej zapisano to wprost w przepisie art. 8 ust. 1: Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej.

Trzymając się konwencji poprzedniego felietonu i szukając inspiracji w starożytnym antyku trzeba powiedzieć, że rzecz nie jest nowa i ciągle frapuje współczesnych badaczy. Widać to już w tytułach niektórych prac, zwłaszcza tych opatrzonych znakami zapytania, jak np. Republika ateńska. Demokracja czy rządy prawa? w odniesieniu do starożytnej Grecji i Demokracja w Rzymie? Rola ludu w republice rzymskiej w odniesieniu do starożytnego Rzymu.

Wprawdzie nie jedyną, ale z pewnością jedną z przyczyn, dla których te znaki zapytania są w pełni uzasadnione, był fakt, iż starożytni nie znali pojęcia systemu prawa w dzisiejszym rozumieniu i w rezultacie obcy im również był fenomen jego hierarchizacji. Nawet więc jeśli zarówno w przypadku starożytnych Aten, jak i starożytnego Rzymu można mówić o istnieniu konstytucji w sensie materialnym (a współcześni uczeni nie mają co do tego wątpliwości), to trudno byłoby tam poszukiwać przepisu analogicznego do cytowanego wyżej art. 8 ust. 1 naszej Konstytucji.

Tam stan rzeczy miał jednak daleko idące konsekwencje – tak pojętą konstytucję można byłoby stosunkowo łatwo zmienić lub wręcz odrzucić: albo w drodze nowej woli demokratycznej większości, albo mocą faktycznej władzy nowego dyktatora, bez jednoczesnego różnicowania wagi norm ustrojowych. Takie mechanizmy tkwią niestety w głowach niektórych współczesnych polityków, chociaż zupełnie nie pasują do obecnego konstytucjonalizmu opartego na hierarchii źródeł prawa i nadrzędności ustawy zasadniczej.

Na tym w gruncie rzeczy polegało wspomniane w poprzednim felietonie nowatorstwo Cycerona w zakresie pojmowania istoty rządów prawa. Nawet jeśli nie wyraził tego expressis verbis, to w jego De legibus można łatwo odnaleźć ideę hierarchizacji norm systemu prawa. A jeśli hierarchizacja, to także, by odwołać się do frazy często używanej przez prof. Ewę Łętowską, procedury, procedury i jeszcze raz procedury.

Posted by redakcja