Prof. Ewa Łętowska

Prof. Ewa Łętowska

Radcowie prawni ostatnimi czasy śledzili toczące się  przed TSUE ze zmiennym szczęściem, losy spraw połączonych C-515/17 i C-561/17, gdzie problemem była ocena, czy fakt zatrudnienia radcy (a radcowie z reguły bywają pracownikami)  na uniwersytecie jako wykładowcy, uniemożliwia traktowanie go przed TSUE jako prawnika o dostatecznym stopniu niezależności.

Charakterystyczne przy tym, że relacje polskich mediów akcentowały w zgeneralizowany sposób stanowisko i Rzecznika Generalnego, akcentując nie tyle to, co było przedmiotem zatrudnienia, ile sam fakt bycia zatrudnionym. Nie może to dziwić, skoro  w przeciwieństwie do adwokatów – których niezależność nie była przedmiotem wątpliwości zgłaszanych TSUE – radcowie zasadniczo zawsze działają w ramach zatrudnienia, jako fachowcy mający świadczyć pomoc prawną swym pracodawcom. Rozstrzygnięcie było  przychylne dla wykładowcy-radcy. Uznawało  zachowanie przez uniwersyteckiego wykładowcę statusu niezależnego prawnika, mogącego występować przed sądem UE. Zostało jednak chyba zrozumiane u nas zbyt szeroko: jako sugerujące, iż zdaniem TSUE sam fakt zatrudnienia nie szkodzi niezależności.

Moim zdaniem jednak zbyt gładko przechodzi się tu nad kwestią istotną sytuacyjnie: zatrudnienie radcy dotyczyło  tu nie stałego świadczenia przezeń prawnej obsługi w ramach stosunku pracy, lecz prowadzenia wykładów.  I tylko ten ostatni konflikt ról uznano za nieistotny dla niezależności wymaganej dla reprezentacji przed TSUE. Sprawą otwartą pozostaje zatem kwestia, czy w Luksemburgu identycznie oceniono by sytuację, gdyby chodziło o zatrudnienie „radcy jako radcy”. Dla TSUE wykładowca występujący jako radca cieszy się dostatecznie wysokim stopniem niezależności, z uwagi  interesujące orzekający sąd potrzeby reprezentacji procesowej (zob. pkt 63 – 67 uzasadnienia). Pytanie jednak, czy z kolei z punktu widzenia wymagań stawianych wykładowcom, uczelnia nie ma problemów z tym, czy wykładowca występujący okazjonalnie także jako reprezentant procesowy uczelni, jest dostatecznie obiektywny (a także postrzegany w społecznym odbiorze jako dostatecznie obiektywny naukowiec, dążący do prawdy) w prezentacji wiedzy prawoznawczej, czego dokonuje jako wykładowca? Można bowiem odwrócić problem konfliktu ról radca – wykładowca. Jeżeli nawet nie ma w opisywanym wypadku zagrożenia  dla  pełnionej roli radcy prawnego, to być może istnieje zagrożenie dla aksjologii i etyki pracy naukowej?  Nie mam najmniejszych powodów, ani dowodów aby rzucać jakikolwiek  cień  czy formułować zarzut pod czyimkolwiek adresem. Idzie mi jednak o ilustrację zjawiska dwoistości ról prawnika (prawoznawcy) i niedopowiedziane dwuznaczności, jakie ta sytuacja ze sobą niesie, nawet przy omawianiu rozstrzygnięcia TSUE, które ma chyba głębsze znaczenie dla kwestii konfliktu ról, niż to się na pierwszy rzut oka wydaje.

Z kolei we wrześniu 2019 r. doszło do zmiany zbioru zasad etyki adwokackiej w newralgicznej  kwestii łączenia ról. Zliberalizowano możliwości  działania poza świadczeniem pomocy prawnej i udziałem w dyskursie prawniczym w duchu pesymistycznego realizmu: ponieważ  kazuistyka nie zapobiegła ekscesom, dawną kazuistykę zastąpiła zwięzłość.

Dawne brzmienie  § 9 Zbioru zasad było takie:

              1. Z zawodem adwokata nie wolno łączyć takich zajęć, które:a) uwłaczałyby godności zawodu,b) ograniczałyby niezawisłość adwokata,c) podważałyby zaufanie publiczne do Adwokatury.
              2. Za kolidujące z wykonywaniem zawodu adwokackiego uznaje się w szczególności:a) zajmowanie w cudzym przedsiębiorstwie stanowiska zarządcy, sprawowanie funkcji członka zarządu, prokurenta w spółkach prawa handlowego oraz członka rady nadzorczej oddelegowanego do zarządu spółki prawa handlowego, chyba że jest to przejściowo sprawowana funkcja, mająca za cel wykonanie określonego i ograniczonego w czasie zlecenia klienta;b) podejmowanie się zawodowo pośrednictwa przy transakcjach handlowych, z wyjątkiem doradztwa przy zawieraniu umów oraz dokonywania w ramach działalności kancelarii adwokackiej czynności handlowych i finansowych niezwiązanych z wykonywaniem zawodu adwokata;c) prowadzenie kancelarii adwokackiej w tym samym lokalu z osobą prowadzącą inną działalność, gdy taka sytuacja byłaby sprzeczna z zasadami etyki adwokackiej lub mogła narazić dobre imię Adwokatury.
              3. Przy zawieraniu przez adwokata umowy w zakresie powiernictwa obowiązuje go najwyższa staranność w badaniu, czy umowa ta nie narusza zasad etyki adwokackiej i godności zawodu.
              4. Za zgodne z etyką zawodową uznaje się wykonywanie przez adwokata funkcji syndyka, podejmowanie czynności nadzorcy sądowego, likwidatora i zarządcy działającego na podstawie ustawy Prawo upadłościowe i naprawcze, pełnienie funkcji kuratora we władzach fundacji, w radach nadzorczych, zarządach spółdzielni mieszkaniowych i innych, a także pełnienie obowiązków członka zarządu i prokurenta spółek prawa handlowego z zastrzeżeniem przepisów powyższych, a także dotyczących zasad ochrony tajemnicy adwokackiej. W trakcie pełnienia powyższych funkcji, adwokata obowiązuje stosowanie się do przepisów niniejszych zasad

Obecnie  § 9  jest krótszy i  głosi:

            1. Z zawodem adwokata nie wolno łączyć zajęć, których wykonywanie uwłaczałoby godności zawodu adwokata lub ograniczało jego niezależność oraz podważało zaufanie do adwokatury.
            2. Łączenie zajęć nie może prowadzić do: a) obniżenia jakości świadczonej przez adwokata pomocy prawnej; b) utraty zaufania będącego podstawą stosunku wiążącego adwokata z jego klientem.
            3. Prowadząc działalność zarobkową niezwiązaną z kształtowaniem świadomości prawnej lub ze świadczeniem pomocy prawnej, adwokat nie może używać tytułu zawodowego.

Zmiana formuły działań biznesowych na ogólniejszą – rzeczywistości nie zmienia. Nieco ją jednak dowodowo maskuje, czyniąc trudniejszym  stwierdzenie, że jednak doszło do konfuzji. Zatem za tym pesymistycznym realizmem   skrywa się realistyczny pesymizm. Motywem zmiany było bowiem to, że dawna formuła nie była przestrzegana. Zatem urealniono ją, a adwokatowi  wchodzącemu w obsługę byznesu zakazano używania zawodowego tytułu. Pozostawiając  jednak na boku problemy firmanctwa zauważmy, że  jeżeli adwokat jest znany ze swej działalności zawodowej, wówczas nawet jeśli on sam będzie się starał nie używać tytułu zawodowego działając w warunkach § 9 ust. 3, nie zapobiegnie to postrzeganiu go przez innych, przez pryzmat roli adwokackiej.

Mamy zresztą w tej chwili dobitny przykład takiej właśnie powszechnej konfuzji  postrzegania, w związku z objęciem przez adwokatkę funkcji szefowej  kampanii wyborczej prezydenta. Wszyscy piszą o niej używając jej zawodowego tytułu, chociaż akurat w tym wypadku nie jest to ani kształtowanie świadomości prawnej, ani świadczenie prawnej pomocy. Zmiany zasad etyki adwokackiej dokonano, aby nie tolerować rozdźwięku między nakazem kodeksu deontologicznego a rzeczywistością. Można jednak wątpić, czy cel ten da się osiągnąć przy pomocy dokonanej zmiany. Zwłaszcza, jeżeli kryterium niezależności i obiektywizmu w odbiorze społecznym ma być nie tylko, co czyni i deklaruje sam zainteresowany, ale i to (jak chce  wobec sędziów wyrok TSUE  z 19.11.2019 r. w sprawach połączonych  C-585/18,   C-624/18, C-625/18, pkt 123, 134, 153)  jak takie działania są społecznie odbierane. W takim wypadku kryteria społecznego odbioru pełnionej roli stają się kryterium oceny właściwego jej odgrywania przez aktora. Jednak praktyczne i gwarancyjne znaczenie obecnej formuły  zbioru zasad ma w tej sytuacji  duże szanse pozostać  mało używanym liściem figowym.

Formuła ta ma jeszcze jedną cechę:  zakłada naturalny brak konfliktu między działalnością  „związaną z kształtowaniem świadomości prawnej” a działalnością adwokacką par excellence.  Takiego konfliktu rzeczywiście brak, gdy widzieć problem z punktu widzenia misji i etosu adwokackiego. Udział w dyskursie naukowym (także będący kształtowaniem świadomości prawnej, gdy dotyczy prawoznawstwa)  może z powodzeniem pomagać misji adwokackiej. Inaczej jednak sprawa się przedstawia, gdy widzieć sprawy od strony nauki – tu powinność poszukiwanie prawdy i obiektywizm prezentacji wyników nakładają na osobę działającą imperio rationis  surowsze powinności. Adwokat czy radca – przypomnijmy – nie musi, nawet działając imperio rationis, wyrzekać się zrozumiałej u adwokata przychylności dla interesu klienta. Naukowiec tego robić jednak nie powinien – trudno bowiem przypuszczać, iż zmiana biurka przesądza o możliwości kompletnej obiektywizacji zachowania. I dlatego zrozumiały staje się pesymizm niemieckiego profesora, którego wspomina F. Zoll (O nauczaniu prawa i kształceniu prawników, Rzeczpospolita 21.5.2011) :

„…Christian von Bar, jeden z tych profesorów, którzy symbolizują idee zunifikowanego prawa prywatnego Europy, powiedział: większość profesorów jest skorumpowana. Wszyscy handlują wiedzą, pisząc opinie dla prywatnych klientów. To zdanie poruszyło mnie. Nierzadko pisałem opinie, nigdy wbrew sobie. Zawsze wyrażałem mój pogląd. Dla prof. von Bara nie był to żaden argument. Świetnie rozumiał, że warunki pracy polskiego profesora różnią się radykalnie od warunków profesora niemieckiego. Powiedział jednak, że być może w takiej sytuacji po prostu nie godzi się być profesorem. Przywołuję tę rozmowę, bo dotyczy ona istoty stanu polskich wydziałów prawa. Nasi profesorowie nie tylko piszą opinie. Wykonują wiele zawodów prawniczych (adwokat, sędzia, notariusz) pozostając nadal profesorami. Pracują na kilku etatach. Czy stan ten jest naganny?

Zapewne nie musi być. Ale czy  robi się wszystko, aby o tym przekonać? Świadome i nieświadome uwikłanie prawników jest przecież faktem.

Posted by Ewa Łętowska