Prof. Ewa Łętowska. Źródło: OKO.press

Kilka dni temu,  w dwóch  orzeczeniach  sądów administracyjnych, o sygnaturach II FSK 2556/16  i  III SA/Wa 3991/17 nareszcie sądy dostrzegły mechanizm wciągania podatników w pułapkę  źle interpretowanych przepisów o uldze meldunkowej. Rzecz dotyczy kilku tysięcy ludzi, złapanych w pułapkę niestarannie skonstruowanych przepisów, przez lata egzekwowanych w bardzo formalistyczny sposób, przeczący ich funkcji. To wszystko aprobowały sądy, nierzadko z kuriozalnym uzasadnieniem (niechlubny, świeży  przykład: I SA/Gd 530/18 z 25.7.2018 r.) 

Teraz, za sprawą orzeczeń cytowanych na wstępie,  interpretacja bardziej przyjazna dla podatników – przebija się szerzej.  I jest to dostrzegane.

Oto cytat z listu, skierowanego do Fundacji Praw Podatników, która wspierała przez kilka lat poszkodowanych, w ich procesach przeciw aparatowi fiskalnemu:

Ten wyrok, przede wszystkim oznacza dla mnie spokój, którego nie miałam od 6 grudnia 2016 roku. Uwolnienie się od lęku przed korespondencją z Urzędu Skarbowego, lęku przed sprawą karno-skarbową,którą zamierzali przeciwko mnie wytoczyć, obaw o moją przyszłość i mojej córki, której będę mogła pomóc w sfinansowaniu studiów dziennych. Gdyby był  inny wyrok, musiałabym zaciągnąć kredyty, i być może spłacać je, do końca mojego życia z poczuciem ogromnej krzywdy i niesprawiedliwości. Ogólnie obaw, przed „zniszczeniem” mnie jako człowieka, bo ja od samego początku, nawet przez chwilę nie czułam się winna zaistniałej sytuacji. Mam jeszcze pewne obawy, że DIAS, może się odwołać od wyroku i jeszcze mnie „przeczołgać” kilka lat, ale trzeba być dobrej myśli.
Cieszę się , że przez ten cały czas miałam  kontakt  [Fundacją], dało mi to  ogromne poczucie bezpieczeństwa, w tej nierównej walce petent – Urząd Skarbowy, ale zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy mają takie szczęście
.”

Historię tę  można zadedykować dziennikarzom, których nudzą powtarzalne sprawy, gdzie częściej zdarza się przegrana, a tylko z rzadka można świętować żmudnie wypracowany sukces.

A najbardziej to to dedykuję p. Wicemarszałkowi Sejmu,  R. Terleckiemu, który w dniu 28 września b.r. nagabywany przez dziennikarkę w jakiejś sprawie dotyczącej wymiaru sprawiedliwości stwierdził, nikt nie rozumie o co chodzi w sporze o  sądownictwo i że to nikogo nie obchodzi.

Otóż: w sądach administracyjnych, obywatel ma naprzeciw siebie cały aparat nastawiony na obronę fiskusa. Ma doświadczonych radców i niechęć do przyznania się  do błędów stosowania prawa. Sędziowie muszą mieć kręgosłup i wolę, nie mieć nastawienia Marszałka Terleckiego, aby móc się temu przeciwstawić. I nie obawiać się, że się im zrobi później jakąś sprawę dyscyplinarną pod byle pretekstem.

Inaczej mówiąc: cała historia ujawnia praktyczne znaczenie niezawisłości sędziego. No i oczywiście jego mądrości profesjonalnej.

Wiem, że moja dedykacja trafi w próżnię. A jednak może ktoś komuś to pokaże?

Posted by redakcja