Dwadzieścia lat później…

Historia trwań w czasie ujawnia zmienność, rozwój lub regres i łańcuchy zależności, które uchodzą uwadze mniej dalekowzrocznych obserwatorów zdarzeń i faktów. Kredyty frankowe i spory wokół nich może nie mają jeszcze historii liczonej w stuleciach (nie jest to ekonomizująca histoire longue durée, Fernanda Braudela) ale dwudziestolecie – upływające od momentu pojawienia się i u nas tej postaci kredytu [1] – które ujawnia charakterystyczną ewolucję postaw, interesów i motywów aktorów biorących w niej udział. Dotyczy to zarówno ról głównych i jak komparsów czy suflerów tej sceny. Pojawiają się nieoczywiste  sojusze i zmienne interesy, niezbyt chętnie ujawniane, z czasem maskowane pod innymi etykietami. Tu  spory frankowe wykazują podobieństwo z serialem reprywatyzacyjnym [2], gdzie kwalifikacje dogmatyczne przyjmowane w ewoluującym orzecznictwie, ukrywały –  pod oficjalnym szyldem obrony „świętej własności”, mechanizm działań lobbystycznych.

Rola otrzymana czy wybrana?

Dialog w kwestiach kredytów frankowych toczył się między sądami niższej instancji (około 30 pytań prejudycjalnych), TSUE (aktywnie forsującym europejski standard ochrony kredytobiorcy-konsumenta) i SN, orzekającym w końcowym stadium postępowania następującego po uzyskaniu odpowiedzi. Sąd Najwyższy nie dość, że musiał się zmagać z własnym nieprzyswojeniem aksjologii prawa europejskiego i metodologią jej implementacji praktycznej, ale jeszcze był ustawicznie wzywany do odegrania tu roli obrońcy tradycji niechętnej europejskiemu standardowi ochrony kredytobiorcy. Fundamentem tej tradycji był wyrok SN z 14.5.2015, II CSK 768/14(założenie redukcji salwatoryjnej, działającej in favorem contractus). Decydowało o tym miejsce SN w hierarchii sporu post-prejudycjalnego, a także obsadzanie go w tej roli przez aktywnie działających fachowych, wyspecjalizowanych obrońcy interesów kredytodawców, Oni bowiem byli zainteresowani minimalizacją nowatorskiego (w naszych warunkach) orzecznictwa TSUE.

Inna sprawa, że SN, mniej więcej od 2018 r. sam uwikłany w rozdzierający go wewnętrznie spór o legalizm powołań sędziów, nie był zbyt gorliwie zaangażowany w implementację standardu ochrony konsumenta. W konsekwencji główny trud jego przyswojenia spoczywał na dialogu między TSUE i sądami niższych instancji. Długo i początkowo niecierpliwie oczekiwana tzw. „duża uchwała frankowa” SN [3] , w gruncie rzeczy już niczego nowego do tego dialogu nie wnosiła.  Orzekając po odpowiedziach TSUE, SN optował więc za możliwie wąską interpretacją jego odpowiedzi, co sugerowali oczywiście także kredytodawcy. To wywoływało kolejne pytania prejudycjalne, w zakresach expressis verbis  nie wskazanych w tekście odpowiedzi jako sprzeczne z acquis unijnym. Tym sposobem czas ujawnił rosnący aktywizm adwokatów-pełnomocników stron, wykorzystujących i wspierających opozycję: sądy powszechne – Sąd Najwyższy. Pojawił się też na scenie Rzecznik Praw Obywatelskich jako aktywny uczestnik [4] dialogu z TSUE.

Wojny interpretacyjne i suflowanie sądom

„Kulejący dialog” jaki TSUE prowadził i prowadzi z krajowymi sądami pogłębiają wojny interpretacyjne toczone na forach krajowych, często podsycane przez interesy lobbingowe. Profesjonalni kredytodawcy (banki), dysponujący znacznymi zasobami i wyspecjalizowaną obsługą prawną, aktywnie wykorzystywali trudności sądowe (organizacyjne, kadrowe, szkoleniowe), tradycyjne interpretacje (utożsamianie formalnej równości stron z ich rzeczywistą siłą przetargową, zakres zasady favor contractus, lekceważenie kształtującego znaczenia woli konsumenta) oraz oportunizm sędziowski. Prowadziło to do przyjmowania przez sądy interpretacji, które są mniej wymagające przy prowadzeniu sprawy, a nie tych w pełni zgodnych z zasadami ochrony konsumentów UE. Fachowa obsługa kancelaryjna profesjonalistów czyniła z nich tylko pomocnika aktora sceny sporu, ale i suflera dla sądu.

„Wojny interpretacyjne” nie były w tej sytuacji jedynie debatami intelektualnymi, ale kampaniami, aktywnie kształtowanymi przez potężnych aktorów ekonomicznych, prowadzonymi w ich interesie. Sądy, chętnie korzystające z podpowiadanych w pismach procesowych sugestii co do dogmatycznego instrumentarium i kwalifikacji prawnych), demonstrowały podatność sądownictwa na pozorne ułatwienia, być może wynikającą z braku zasobów czy wyszkolenia. Ujawnia to głęboki problem strukturalny, w którym siła ekonomiczna może subtelnie podważać skuteczną implementację prawa ochrony konsumentów. Tym niemniej w miarę następujących kolejnych odpowiedzi TSUE i gruntowania w Polsce standardu ochrony kredytobiorcy, w tej „wojnie na interpretacje” zyskiwał przewagę aktywizm kancelarii reprezentujących konsumentów.

Media społecznościowe – współczesna opinio communis doctorum

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu ogólny dyskurs prawniczy toczył się między fachowcami (akademikami i praktykami), jego nośnikiem były media drukowane, a więc toczył się wolniej, na łamach wyspecjalizowanych mediów, niż ma to miejsce w dobie komunikacji elektronicznej. Obecnie dyskurs się zdemokratyzował, co jest dwuznacznym komplementem. Dyskurs dzisiejszy ujawnia nerwowość,  powierzchowność umiejętności dogmatycznych, lansowanych często już nie tylko instrumentalnie (co w końcu w pewnych granicach jest zrozumiale), ale wręcz manipulacyjnie. Przemożny  wpływ mediów społecznościowych i w ogólności elektronicznych na coś, co dawniej funkcjonowało pod nobliwą etykietą opinio communis doctorum, kształtowanej w akademickich sporach, mniej naznaczonej polityką i poszukiwaniem rozgłosu – jest obecnie równie oczywisty, co negatywny.

Sufler przeistacza się w aktora

Po 2018 roku (punktem zwrotnym była sprawa Dziubak [5]) nastąpił gwałtowny wzrost liczby sądowych sporów frankowych, który w kolejnych latach przybrał charakter lawinowy [6]. Było to skutkiem ugruntowania się orzecznictwa korzystnego dla konsumentów. Do sądów ruszyli ci, którzy dotąd uważali, że ryzyko procesowe nie daje im szans. Obecnie 97% orzeczeń w sprawach frankowych zapada na korzyść kredytobiorców, kwestionujących abuzywność umów z lat 2004-2010. Zawarte w nich niedozwolone klauzule i ukryte konstrukcje prawne przenosiły całe ryzyko postępującej aprecjacji franka szwajcarskiego na kredytobiorców, bez odpowiednich ograniczeń informacyjnych wymaganych przez unijne standardy.

Zaszczepianie standardu europejskiego w sądach pod wpływem orzecznictwa TSUE było niewątpliwym sukcesem nie tylko samych konsumentów, ale i reprezentujących ich prawników.

W miarę gruntowania się standardu orzeczniczego, rosła nie tylko pewność sukcesu, ale i  łatwość fachowego prowadzenia sporu. Kancelarie mogły wkładać tu mniej czasu i wysiłku; nie trzeba było bowiem „od nowa” wyszukiwać, cyzelować i testować konstrukcji dogmatycznych czy zbierać argumentacji. Upowszechniano stosowne „gotowce” (tu działały NGO’s konsumenckie, a także Forum Konsumenckie przy Rzeczniku Praw Obywatelskich). Komunikacja generowana przez społeczne media elektroniczne – przyspieszała obieg informacji, umożliwiając zarazem  reklamę usług kancelaryjnych.

Biznes prawniczy

Praca kancelarii prawniczych stała się łatwiejsza i szybsza. Nic w tym dziwnego ani zdrożnego, jednakowoż postęp niósł także zarodek dewiacji. Patologie związane z ekscesywnym wyzyskaniem prawa i jego instytucji są zjawiskiem trywialnym. Każda instytucja prawna czy kategoria spraw przy staranniejszej obserwacji ujawnia efekty perwersyjne [7]. Są one kiepsko identyfikowane jako nieuchronna dewiacja przez akademickie prawoznawstwo. Byliśmy już tego świadkami: przy reprywatyzacji pojawił się biznes odszkodowawczy. Rozluźnienie ograniczeń stawianych wznowieniom postępowań administracyjnych i poszerzenie możliwości odszkodowawczych za odmowę reprywatyzacji, doprowadziło do powstania reprywatyzacyjnego, samonapędzającego się „ciągu technologicznego”.

W wypadku sporów frankowych jest nie inaczej. Oznaki powstawania biznesu kancelaryjnego[8] są obserwowane i sygnalizowane –  w publicystyce i mediach społecznościowych.

Cyfryzacja zaś sprzyja szerzeniu się informacji nie tylko o zjawiskach pozytywnych, ale i np. o interesownych manipulacjach właściwością forum. Jeśli wiadomo w jakim sądzie liczyć można na przyjazną linię orzeczniczą lub „właściwe” tempo rozpatrywania spraw, można w stosowny sposób uplasować adres kancelarii [9]. Zawody prawnicze obecnie wprawnie operują nawet we własnym interesie SLAPA-mi (aby zniechęcić ewentualną krytykę pod swym adresem). W mediach pojawiają się informacje o  wykorzystaniu fachowców w celu reklamowania działania kancelarii prawniczych albo kształtowania jej PR [10]. Sporo informacji o manipulacjach zwiększających opłacalność prowadzonych sporów mogłaby dostarczyć analiza treści wzorcowych umów o prowadzenie spraw frankowych. Służy temu detaliczna specyfikacja każdej czynności i posiedzenia sądowego (wtedy opłaca się niespieszne prowadzenie sporu);  prowizje od długotrwałości i wysokości zasadzonych kwot, w miejsce określenia wynagrodzenia za prowadzenie sprawy, przy 97% wyroków korzystnych dla kredytobiorcy w tym typie spraw, minimalizują niewygodę i ryzyko klienta – kredytobiorcy. Co więcej, jeżeli więc tkwimy w permanentnym kryzysie szybkości postępowań sądowych, wysokie odsetki związane z długotrwałością samego sporu sądowego (obecnie ponad 10%) w całości wliczane do kosztów postępowania oznaczają, że to, co zasądza się na rzecz konsumenta-kredytobiorcy, obejmuje sankcje nie tylko za użycie w swoim czasie przez kredytodawcę abuzywnych klauzul. Przegrywający płaci więc nie tylko za własny brak rzetelności przy zawieraniu umowy, ale także za złą organizację aparatu wymiaru sprawiedliwości i za długotrwałość postępowania, istniejącą z obiektywnych przyczyn. Natomiast majątkowy wyraz tej rekompensaty trafi nie tylko do konsumenta. I w tym punkcie  „interes kancelaryjny” ulega autonomizacji wobec interesu reprezentowanego przez kancelarię kredytobiorcy. Procesom frankowym obecnie zatem towarzyszy komercjalizacja opieszałości sądowej. Rozładowania zatoru frankowego w sądach nie będzie więc nigdy priorytetem beneficjentów komercjalizacji. I to trzeba mieć też na uwadze, gdy się śledzi dyskurs o kredytach frankowych. I ten oficjalny, i ten zamaskowany, prowadzony w mediach społecznościowych.

Post Scriptum czyli uderz w stół

Już po opublikowaniu tego tekstu na łamach „Konstytucyjnego”  (24.7.2025) na mediach społecznościowych  pojawiły się ostrzeżenia przed nim: jako o „głośnym ataku autorki na kancelarie” ,   umieszczane  przez kancelarie jako materiał  reklamowy (tak właśnie oznaczone)   No i notuję także  próby dyskredytacji personalnej (dysponuję  stosowną dokumentacją).

Mój komentarz: uderz w stół, a nożyce się odezwą.


[1] Kredytów frankowych udzielano w latach 2004-2010. Spory sądowe na tym tle pojawiły się w 2017 r. narastając w postępie geometrycznym, osiągając globalną liczbę ponad 400 tys. Obecnie notuje się ok 190 tys. zawisłych spraw.

[2] O czym piszę szerzej E. Łętowska, Orzecznictwo sądowe jako instrument reprywatyzacji zdekoncentrowanej, „Studia i Analizy Sądu Najwyższego”, t. III, Warszawa 2016, s. 85–107

[3] Uchwała Izby Cywilnej SN z 17.4.2024, III CZP 25/22,https://www.sn.pl/sites/orzecznictwo/orzeczenia3/iii%20czp%2025-22.pdf (dostęp 16.7.2025)

[4] W okresie 2019-2022 przy rzeczniku prężnie funkcjonowało Forum Konsumenckie jako platforma identyfikacji i wspierania interesów konsumenckich zwłaszcza w sprawach kredytów frankowych.

[5] TSUE z 3.10.2019, C-260/18, (Dziubak) ECLI:EU:C:2019:819.

[6] W 2025 r. „na biegu” jest ok. 200 tyts. Spraw, tworzących to średnio 75 % spraw w referacie sędziego sądu apelacyjnego i 44 % sędziego sądu okręgowego (Dane Ministerstwa Sprawiedliwości).

[7] Por. E. Łętowska, O prawie i jego interpretacyjnych artefaktach [w:] Socjologiczna Agora. Wykłady mistrzowskie, red. K. Gadowska, Kraków 2022, s. 57–80.

[8] D. Brzostek, Czy najnowszy wyrok TSUE w sprawie franków ograniczy zyski prawników? Większość frankowych zysków wciąż do wzięcia (25.6.2025)

[9] Sąd Rejonowy P. w P. z 20.3.2025, V C 545/25

[10] W. Czuchnowski,  Gazeta Wyborcza, Zamknięty układ syndyka Getin Banku: „Na usługi PR, świadczone przez spółkę Bridge, syndyk wydał 3,268 mln zł, płacąc jej przez te lata od 144 do 172 tys. zł. miesięcznie.”

Posted by Ewa Łętowska