Wybory prezydenckie w Polsce w 2020 r. budziły wiele kontrowersji i wątpliwości. Pandemia, zmiany w prawie wyborczym, zaangażowanie się aparatu państwa po stronie jednego kandydata, jak również inne problemy, spowodowały, że kwestionowano uczciwość wyborów. Różne, inne zarzuty były podnoszone przez prawników. Na przykład, kwestionowano termin wyborów z punktu widzenia konstytucji. W celu zakończenia tych spekulacji piszący te słowa postanowił przetestować europejski i powszechny system praw człowieka, by wiedzieć, czy Polska naruszyła prawa człowieka (czyli prawo międzynarodowe) w związku z wyborami. W zasadzie chodziło bardziej o ewentualny argument moralny niż prawny: taki argument, który mógłby mocno pokazać rządzącym, że coś z wyborami było nie tak pod kątem praw człowieka. Chodziło też o to, by mieć jasny ogląd sytuacji – chodziło zatem także o stabilizację w państwie.

Test w Strasburgu

15 września 2020 r. wniesiono skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Była to skarga nr 42044/2020 – sprawa Bunikowski v. Poland. Sprawa dotyczyła ważności wyborów prezydenckich w 2020 r. Ważność tę stwierdził Sąd Najwyższy 3 sierpnia 2020 r. W skardze wskazano na naruszenie przez Polskę dwóch przepisów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności z 1950 r. Po pierwsze, chodziło o artykuł 3 Protokołu dodatkowego, tj. prawo do wolnych wyborów. Po drugie, szło o artykuł 6 Konwencji, tj. prawo do uczciwego procesu sądowego. Skarga zawierała 13 stron i szczegółowo przedstawiała stan faktyczny, a także opis zarzucanych naruszeń Konwencji. Skarżący opisał działania władz i Sądu Najwyższego w RP.

Autor skargi podniósł problem stwierdzenia ważności wyborów z punktu widzenia standardów praw człowieka. Czy takie stwierdzenie ważności wyborów nie narusza bowiem prawa do wolnych wyborów i prawa do uczciwego procesu? Jak wskazał autor skargi, „kwestia ważności wyborów prezydenckich w 2020 r. w Polsce budziła wiele kontrowersji”. Uchwała Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego w pełnym składzie z 3 sierpnia 2020 r. (I NSW 5890/20), stwierdzająca ważność wyborów, powodowała wiele wątpliwości na podłożu ustrojowym/konstytucyjnym i praw człowieka. Autor skargi podniósł na początku, że „wadliwie obsadzony SN decydował” w tej sprawie. Zdaniem autora skargi, „czynił to w sposób kontrowersyjny, wybiórczy i niekompleksowy”.

Autor skargi przedstawił szeroką argumentację, by uzasadnić, dlaczego uważa, że jego prawa człowieka zostały naruszone poprzez działania władz RP (wolne wybory) i wyrok SN stwierdzający ważność wyborów (uczciwy proces).

Jeśli chodzi o prawo do wolnych wyborów, to autor skargi m.in. powołał się na standardy Rady Europy, tj. „Kodeks dobrej praktyki w sprawach wyborczych”, przyjęty przez Komisję Wenecką na 52. sesji (Wenecja, 18-19 październik, 2002 r.). Kodeks uwypukla zasadę równości szans w ust. 2.3. W pkt 18 kodeksu jest napisane: „Równość szans między kandydatami i partiami politycznymi musi być zapewniona, co dla państwa oznacza obowiązek zachowania neutralności oraz stosowania tych samych przepisów prawa jednakowo wobec wszystkich. Wymóg neutralności ma szczególne znaczenie w odniesieniu do kampanii wyborczej i relacjonowania w mediach zwłaszcza w mediach publicznych, jak również do publicznego finansowania partii i kampanii wyborczych”. Według Rady Europy, równość szans jest immanentnie związana z wolnością wyborów: „Wolność wyborców w kształtowaniu swej woli pokrywa się częściowo z równością szans. Wymaga ona, by państwo – zasadniczo władze publiczne – dopełniło obowiązku zachowania obiektywności, zwłaszcza jeśli chodzi o korzystanie ze środków masowego przekazu, wywieszanie plakatów, prawo do demonstracji w miejscach publicznych oraz finansowanie partii i kandydatów” (ust. 3.1., lit. a). Władze RP nie zapewniły równości wyborów. Także SN pominął wartości wyborcze Rady Europy, zdaniem autora skargi. A jak wiadomo, urzędujący Prezydent był mocno faworyzowany przez rząd, media publiczne i prawo.

Co jeszcze było w skardze, a odnosiło się już do uczciwego procesu w SN? Po pierwsze, autor skargi zarzucił, że sprawozdanie PKW z 27 lipca 2020 r. o wyborach (które SN musiał brać pod uwagę, zgodnie z prawem) pomijało istotne elementy, ukazujące okoliczności i całokształt procesu wyborczego w 2020 r., np. problemy z głosowaniem za granicą. Po drugie, autor skargi podniósł, iż choć Izba SN wskazała na dużą liczbę rozpatrywanych spraw i protestów wyborczych (5847 spraw), to na wniesienie protestu przeciwko wyborowi Prezydenta RP, na piśmie, do Sądu Najwyższego były tylko 3 dni od dnia podania wyników wyborów do publicznej wiadomości (art. 15 ust. 2 specustawy wyborczej), a wiele protestów było odrzucanych wręcz hurtowo. Tak było np. w przypadku bardzo kompleksowej skargi pełnomocnika komitetu Rafała Trzaskowskiego i ponad 4 tys. innych protestów. Po trzecie, autor skargi podniósł, że Izba SN w pełnym składzie nie wzięła wszystkich okoliczności pod uwagę, kiedy 3 sierpnia 2020 r. rozpatrywała ważność wyborów, tzn. nie analizowała stosownie wpływu aktywności kampanijnej premiera na wynik wyborów, nie wzięła pod uwagę wpływu stronniczych mediów publicznych na wynik wyborów i nie odniosła się do problemu terminu wyborów należycie. Po czwarte, autor skargi wskazał na problem wielu nagłych zmian prawa wyborczego i braku ogłoszenia stanu nadzwyczajnego w pandemii, który przesuwałby automatycznie wybory w zgodzie z konstytucją.

Autor skargi podnosił, że „W obecnej sytuacji, gdy Izba SN niejako uciekła od kompleksowej analizy, trudno uznawać tę uchwałę o ważności wyborów za poważną. Jest nieuczciwa, niekonstytucyjna i nieważna. Narusza prawa człowieka. Nie bierze pod uwagę wszystkich okoliczności agitacyjnych i propagandowych w kampanii, unika oparcia się na normach konstytucyjnych co do terminu wyborów i jest podjęta przez Izbę, która nie powinna orzekać na gruncie uchwały połączonych Izb SN z 23 stycznia br.”. Tutaj autor skargi widział naruszenie prawa do uczciwego procesu przez SN, jak również naruszenie prawa do wolnych wyborów przez Polskę.

Jak zareagował Strasburg? W postanowieniu z 19 listopada 2020 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka zdecydował o uznaniu skargi za niedopuszczalną. Trybunał orzekał jednoosobowo, (jak zawsze na tym etapie postępowania). Postanowienie jest ostateczne i nie podlega zaskarżeniu.

Jak jednak Strasburg argumentował swoją decyzję? Najpierw sędzia Jovan Ilievski wskazał, że skarga była analizowana 12 listopada 2020 r. Sędzia potem przytoczył podniesione zarzuty, tj. naruszenie artykułu 6 par. 1 Konwencji i art. 3 Protokołu nr 1. Następnie sędzia dodał ad rem: ”Sąd, bazując na własnym prawie precedensowym (case law) (zob., w szczególności, Anchugov and Gladkov v. Russia, nos. 11157/04 i 15162/05, par. 55-56, 4 lipca 2013 r.), uważa, że zarzucone naruszenie prawa jest poza zakresem praw i wolności (outside the range of rights and freedoms) gwarantowanych przez Konwencję i Protokoły. Stosownie do tego, te zarzuty są niekompatybilne ratione materiae z przepisami Konwencji w rozumieniu art. 35 par. 3(a). Sąd uznaje skargę za niedopuszczalną (inadmissible)”.

Podsumowując tę część, autor skargi dokonał zatem testu w Strasburgu – na poziomie europejskiego systemu ochrony praw człowieka. Test okazał się nieudany w tym sensie, że Strasburg nie zajął się sprawą polskich wyborów. Strasburg nie uważał, że nierówny proces wyborczy i stwierdzenie ważności wyborów w Polsce we wskazanych kontrowersyjnych okolicznościach są jakimś problemem z zakresu praw człowieka.

Test w Genewie

Autor skargi postanowił przetestować także powszechny system ochrony praw człowieka, aby nie mieć już żadnych wątpliwości do oceny stwierdzenia ważności polskich wyborów z punktu widzenia praw człowieka. Wysłał zatem skargę do Organizacji Narodów Zjednoczonych 17 stycznia 2021 r. Skargę skierował do zespołu petycji w Biurze Wysokiego Komisarza ds. Praw Człowieka w Genewie. Skarżący zarzucił naruszenie przez Polskę art. 25 i 26 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych z 1966 r.  Art. 25 dotyczy prawa do wolnych i równych wyborów (the right to free and equal elections). Z kolei art. 26 dotyczy prawa do uczciwego procesu (the right to a fair trail). Zdaniem skarżącego, wyrok SN naruszył prawa człowieka skarżącego. Dlaczego? Wybory nie były uczciwe, tj. równe, wybory nie były konstytucyjne co do terminu, urzędujący Prezydent Duda był faworyzowany ponad wszelką miarę, a SN rozstrzygał sprawę ważności wyborów stronniczo i wybiórczo pod względem faktów i ich oceny.

Co zrobiła Genewa? 20 stycznia 2021 r. Biuro Wysokiego Komisarza odpowiedziało skarżącemu. Na początku wskazano, że indywidualna skarga dotycząca prawa człowieka do ONZ wymaga spełnienia wstępnych warunków. Następnie dodano: „Po dokładnej analizie treści skargi, z przykrością informujemy, że nie spełniono następującego wstępnego warunku: ‘Komitety nie są generalnie od tego, by osądzać ocenę faktów i dowodów, dokonaną przez krajowe sądy i władze, ani aby oceniać wykładnię krajowego prawa (not generally in a position to review the evaluation of facts and evidence by the national courts and authorities, nor can it review the interpretation of domestic legislation). W każdym razie, problem, który podniesiono, nie jest objęty (the issue you raised is not covered) Międzynarodowym Paktem Praw Obywatelskich i Politycznych. Zatem skarga jest zwrócona wraz załącznikami”.

Biuro Wysokiego Komisarza w ONZ nie wzięło już pod uwagę dalszych wyjaśnień, wedle których skarga ma związek ze wspomnianym Paktem i prawami człowieka, a ONZ może oceniać zachowania państw pod kątem norm globalnych (nawet jeśli jest to symboliczne). Test był nieudany. ONZ nie zamierzał zająć się sprawą polskich wyborów.

Wnioski. Jak Piłat?

W tej sytuacji, można powiedzieć (jest wszak po Wielkanocy), że zarówno Strasburg (Rada Europy), jak i Genewa (ONZ) umyły ręce od polskich wyborów Anno Domini 2020. Czy postąpiły jak Piłat? Być może. A może oba te systemy powiedziały: „Zajmijcie się tym sami w Polsce”. Rzecz jasna, oba testy nieco rozczarowały skarżącego (i u niektórych mogą rodzić posądzenie go o „zdradę” Ojczyzny), ale nie należy zbyt dużo oczekiwać od instytucji międzynarodowych na przyszłość. Polskie sprawy należy rozwiązać w Polsce i między Polakami.

Niemniej, trzeba dodać, że na gruncie europejskich i powszechnych praw człowieka polskie wybory z 2020 r. nie są żadnym problemem (paradoksalnie). Można zatem powiedzieć, używając pewnego skrótu myślowego, że polskie wybory prezydenckie są zgodne z prawami człowieka. Mówiąc bardziej prawniczo, zarzuty na działanie SN i polskich władz w związku z wyborami są poza zakresem ochrony na gruncie konwencji praw człowieka.

Piszący te słowa krytykował wiele razy polski proces wyborczy w 2020 r. w polskich mediach, głównie w „Rzeczypospolitej”, na portalu konserwatyzm.pl oraz w „Gazecie Prawnej”. Uważał ten proces za nieuczciwy i niekonstytucyjny. W tej jednak sytuacji, po dokonaniu wspomnianych testów w Strasburgu i Genewie, nie ma wątpliwości, że Andrzej Duda jest legalnie wybranym Prezydentem RP. Nie ma co do tego wątpliwości z punktu widzenia praw człowieka. Andrzej Duda jest Prezydentem, zgodnie z europejskimi i powszechnymi prawami człowieka. To jest istotne z punktu widzenia stabilizacji i legalizmu.

Oczywiście, pewne zachowania i homofobiczna narracja Dudy z okresu kampanii kładą cień na jego społeczną legitymizację. Jest to jednak inna kwestia, bardziej moralna niż prawna i bardziej o krajowym charakterze. Reasumując, sprawę wyborów należy uznać za zamkniętą pod względem prawnym. Roma locuta, causa finita. W zasadzie, Strasburg et Geneva locuta, causa finita.

Dawid Bunikowski, dr, polski teoretyk i filozof prawa żyjący w Finlandii

Posted by redakcja