Choć to tylko jedna smutna sprawa spośród wielu, wydaje mi się warta odnotowania ze względu na ewidentny charakter błędu organu władzy i możliwość jego dostrzeżenia przez każdą osobę, która umie posługiwać się językiem polskim. Chciałbym ją odnotować także dlatego, że gdy się jej przyglądam, mam silne poczucie, jakby ktoś sobie ze mnie – jako obywatela i użytkownika języka polskiego – dworował. Przejdźmy do rzeczy.

W lutym sędzia Igor Tuleya zawiadomił prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie, że zamierza publikować felietony edukacyjne dotyczące prawa na stronie internetowej radia internetowego Halo.Radio. Sędzia Przemysław Radzik, wiceprezes tego sądu (a także powołany przez Zbigniewa Ziobro zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów) wydał decyzję, w której sprzeciwia się (a więc zakazuje) takiej działalności sędziemu Tulei. Dlaczego według sędziego Radzika sędzia Tuleya nie powinien publikować felietonów? Bo to może osłabić zaufanie do jego bezstronności, gdyż charakter Halo.Radio jest skrajnie upolityczniony.

Czas dowiedzieć, się, dlaczego sędzia Radzik uważa, że Halo.Radio jest skrajnie upolitycznione. Otóż (cytuję za uzasadnieniem jego decyzji z 24 lutego 2021, sygn. K-1110-4.35/21):

O skrajnie upolitycznionym charakterze „Halo Radio” świadczyć może zawarty na stronie internetowej tego Radia opis, odnoszący się do przymiotu „bezstronności”, zakładający brak opowiadania się za jakąkolwiek opcją polityczną, zawierający odniesienie do władzy i opozycji. Dodatkowo na stronie internetowej „Halo Radia” wskazane jest, że cyt. „z równym zaangażowaniem i energią, patrzymy na ręce wszystkich polityków, bez względu na to jaki obóz czy opcję reprezentują”.

Jak się więc okazuje, sędzia Radzik uznaje, że skrajne upolitycznienie wiąże się z bezstronnością, nieopowiadaniem się za jakąkolwiek opcją polityczną i patrzeniem z równym zaangażowaniem na ręce wszystkich polityków, niezależnie od ich opcji politycznej. To oczywisty absurd. Tak oczywisty, że wyczuwalny przez każdego, kto jest w stanie zrozumieć znaczenie powyższej wypowiedzi.

Można też rozważyć drugą możliwość: w przytoczonej argumentacji sędziemu Radzikowi chodziło o „upolitycznienie” w znaczeniu innym niż zaangażowanie polityczne po konkretnej stronie sporu politycznego (na rzecz danej partii). Mógł mieć na myśli „upolitycznienie”  rozumiane jako wykazywanie się politycznością, a więc – w przypadku radia – związek poruszanych tematów z działalnością państwa (na przykład jego ustrojem, systemem prawa) albo zaangażowanie polityczne w szerokim tego sformułowania znaczeniu (jako komentatora politycznych wydarzeń). Wtedy istotnie Halo.Radio jest radiem upolitycznionym – jak każde radio z blokami publicystycznymi poświęconymi komentowaniu wydarzeń politycznych. Tyle że upolitycznienie rozumiane w taki sposób nie może być argumentem przeciwko działalności felietonistycznej sędziego Tulei, bo w ten sposób upolityczniona jest również praktycznie cała działalność władzy sądowniczej, która państwo współtworzy i na temat państwowego systemu prawa nieustannie się wypowiada. Dlatego nie ulega wątpliwości, że sędzia Radzik w swojej argumentacji dotyczącej osłabiania zaufania do bezstronności sędziego Tulei miał na myśli bardziej powszechne znaczenie „upolitycznienia” (bezpośrednie zaangażowanie w polityczny spór po jednej ze stron), a nie samo odnoszenie się w ramach działalności radia do spraw państwowych.

Nie jestem pewien, skąd tak ewidentne, wprost widoczne obracanie znaczenia słów przez osobę piastującą wysokie stanowiska państwowe, do tego będącą sędzią. Być może chodzi o brak poczucia odpowiedzialności? Albo o świadomość braku służbowych konsekwencji? A może wymyślanie takiej nonsensownej argumentacji to dobra zabawa? Bez względu na jego przyczyny, taki brak szacunku dla języka może mieć tylko złe skutki. Ostentacyjne lekceważenie znaczenia pojęć to godzenie w fundamenty systemu prawnego i pozbawianie obywatela jakiejkolwiek pewności prawa, w języku przecież wyrażanego.

Posted by redakcja