Jerzy Zajadło – profesor nauk prawnych, specjalista w zakresie teorii i filozofii prawa, wykłada na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego.

Postanowienie Sądu Najwyższego  w sprawie zawieszenia postępowania kasacyjnego do czasu rozstrzygnięcia rzekomego sporu kompetencyjnego przez Trybunał Konstytucyjny to w gruncie rzeczy proceduralny banał – chociaż, przyznaję, o dużych skutkach społecznych i politycznych.

Ponieważ jednak w sensie prawnym banał pozostaje banałem, stałoby się bardzo niedobrze, gdyby to jedno przesadnie formalistycznie i interpretacyjnie mało wysublimowane stanowisko miało zgasić żar społecznej determinacji w walce o niezawisłość sędziów i niezależność sądów. Idzie przecież o coś znacznie więcej niż tylko brak systemowej wyobraźni trzech sędziów SN. Ergo – walka nie toczy się personalnie o sędziów, tylko o nas samych.

Na stronie Sądu Najwyższego ukazało się już uzasadnienie wspomnianego postanowienia, które tylko pogłębia społeczną konsternację – trzech sędziów orzeka tak, jakby nie istniał żaden, po części im wrogi a po części przyjazny, świat zewnętrzny. W normalnych okolicznościach każdy prawnik przy zdrowych zmysłach odpowiedziałby – to chyba dobrze. Tylko że okoliczności nie są normalne i w związku z tym trudno takie stanowisko zrozumieć tym wszystkim protestującym w ostatnich dniach pod gmachami sądów w całym kraju. W uzasadnieniu postanowienia brakuje wręcz  jakiekolwiek próby nawiązania społecznego dialogu w celu uzasadnienia takiej decyzji. Nic, suchy komunikat w rodzaju: „Powodem zawieszenia postępowań przed organami, których dotyczy wniosek podmiotu zwracającego się do Trybunału Konstytucyjnego o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego, nie jest istnienie rzeczywistego sporu o kompetencje, lecz wyłącznie formalne wszczęcie postępowania w tym przedmiocie (…) Zawieszenie postępowania jest w tym przypadku powodowane z mocy ustawy przez sam fakt wszczęcia postępowania przed Trybunałem (…) Z uwagi na powyższe zbytecznym jest rozważanie pozostałych argumentów podnoszonych we wnioskach o zawieszenie postępowania. Zawieszenie postępowania kasacyjnego z mocy art. 86 ust. 1 ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym czyni je na chwilę obecną bezprzedmiotowymi”. W normalnych okolicznościach brzmiałoby profesjonalne, jednak w tych warunkach brzmi bezczelnie i prostacko.

Nie chodzi bowiem ani o ten Sąd Najwyższy, ani też o ten być może ostatecznie (niestety) przeforsowany przez PiS. Chodzi o normalne funkcjonowanie niezależnego sądownictwa z Sądem Najwyższym i Trybunałem Konstytucyjnym na czele. No właśnie, z Trybunałem Konstytucyjnym. Właściwie wszystko się o to rozbija.

Przede wszystkim przy normalnie funkcjonującym Trybunale Konstytucyjnym prawdopodobnie nikomu nie przyszłoby do głowy, by wszczynać postępowanie w sprawie sporu kompetencyjnego, którego nie ma. A nawet gdyby takie postępowanie zostało wszczęte, to normalnie funkcjonujący Trybunał Konstytucyjny dosyć łatwo by sobie poradził z taką prymitywną sztuczką prawną, a zawieszające postanowienie Sądu Najwyższego przeszłoby właściwie bez większego echa. Nawet byśmy nie zauważyli tego banału, ponieważ nie miałby większego znaczenia. Nie pogłębiałby też autodestrukcyjnej banalności samego Sądu Najwyższego.

Po lekturze uzasadnienia postanowienia Sądu Najwyższego chciałoby się zasadnie zapytać: No to się wreszcie zdecydujcie Panie i Panowie Sędziowie, kim chcecie właściwie być? Aż odrębną, jedną z trzech władz, czy tylko „ustami ustawy” (Monteskiusz)? Czytaczami prawa jako tekstu, czy zegarmistrzami rozumiejącymi skomplikowany mechanizm systemu prawa i jego kontekstu (Ewa Łętowska)?

Posted by Jerzy Zajadło