Jest taki wiersz Czesława Miłosza, który upowszechnili w formie śpiewanej Czesław Mozil i Stanisław Soyka – Na cześć księdza Baki. Jeśli wczytać się w jego treść, to okazuje się, że chociaż był pisany w innym kontekście, nagle wykazuje zaskakującą aktualność w dzisiejszej polskiej rzeczywistości.

Ach te muchi,
Ach te muchi,
Wykonują dziwne ruchi,
Tańczą razem z nami,
Tak jak pan i pani
Na brzegu otchłani.

Rzeczywiście, od ponad dwóch lat obserwujemy jakieś dziwne ruchy rządzących – dziwne, ponieważ nie mieszczące się w żadnych dotychczasowych paradygmatach. Oczy ze zdumienia przecierają przede wszystkim prawnicy, którym wywraca się do góry nogami wszystko to, co do tej  pory wiedzieli o prawie – nadrzędny charakter konstytucji, tryb uchwalania ustaw, kontrolę ich konstytucyjności, zasady i reguły wykładni. Dowiedzieliśmy się np., że ani konstytucja, ani prawo w ogóle nie są najważniejsze – najważniejszy jest bliżej nie sprecyzowany interes narodu. Dowiedzieliśmy się również np., że wszyscy mają wprawdzie prawo do zgromadzeń, ale jeśli obywatele demonstrują cyklicznie, to ich prawo jest szczególne i uprzywilejowane. Wreszcie ostatnio dowiedzieliśmy się nawet np., że ustawa może wprawdzie obowiązywać, ale z jakichś powodów wcale nie musi być stosowana. Przykłady można mnożyć. Nazwano je „dobra zmianą”, chociaż w rzeczywistości są, jak w tym wierszu, tańcem na granicy otchłani i igraniem z demokracją i państwem prawa. Gdyby w tę otchłań mieli się stoczyć wyłącznie sami rządzący – pół biedy. Wszystko jednak wskazuje na to, że zamierzają wciągnąć tam ze sobą całe społeczeństwo – ponownie jak w tym wierszu, tańczą razem z nami.

Otchłań nie ma nogi,
Nie ma też ogona,
Leży obok drogi
Na wznak odwrócona.

Ej muszki panie,
Muszki panowie
Nikt się już o was

Nigdy nie dowie,
Użyjcie sobie.

To wyjątkowo ryzykowny hazard, ponieważ nie wiemy co znajduje się wewnątrz tej czeluści, innymi słowy – co ma być tą dobrą alternatywą dla demokracji, państwa prawa, podziału władzy, niezależności sądów, praw i wolności obywatelskich czy uczciwych wyborów. Wprawdzie obiecują nam kraj mlekiem i miodem płynący z konstytucją, która wreszcie będzie patriotyczna, antykomunistyczna, proobywatelska i antyelitarna, ale mimo tych zapewnień otchłań nadal zieje grozą swojej niepewności. Rządzący używają więc sobie do woli i to coraz bardziej, chociaż, wbrew wierszowi, świat się jednak dowiedział i otworzył oczy ze zdumienia. Tłumaczy, przekonuje, czasami grozi – nic nie pomaga, pociągający urok otchłani jest silniejszy. Protestuje też część społeczeństwa, której nie bardzo po drodze do niepewnej przyszłości, ale oni to albo zdrajcy, albo warchoły. Taniec na skraju przepaści widać jest tak pociągający, że jedyną odpowiedzią jest powtarzane jak mantra zdanie – albo nie rozumiecie istoty dobrej zmiany, albo ją niewłaściwie interpretujecie.

Na krowim łajnie
Albo na powidle
Odprawcie swoje figle,
Odprawcie figle.

Otchłań nie je, nie pije
I nie daje mleka.
Co robi? Czeka.

Doprowadzili do stanu, w którym demokracja i państwo prawa stały się własną karykaturą, a polska polityka jest przedmiotem krytyki właściwie na całym świecie. To oczywiste, tylko na takim podłożu można odprawiać prawdziwe figle, ponieważ tylko w ten sposób nie trzymamy się z dala od otchłani. Poeta miał rację – jej istotą jest to, że czeka. Niestety, na nas wszystkich.

 

Posted by Jerzy Zajadło