Nie lubię i nie mam zamiaru umieszczać na blogu prywatnych fotografii. Jeżeli to dziś i tu robię to, to dlatego, że rozwścieczył mnie google. Kilka miesięcy temu przy uprzejmiej pomocy osób bardzie doświadczonych w e-sprawach, usiłowałam uzyskać reakcję Googla – na oczywisty, dezinformujący błąd. Niestety, nawet ta interwencja nic nie pomogła gooogle ją kompletnie zlekceważył i trwa w dezinformacji.

Otóż przy wstukaniu w jego wyszukiwarkę mego nazwiska, w zakładce Grafika z etykietą „mąż”, wyskakuje fotka p. Janusza Kochanowskiego, dawnego rzecznika praw obywatelskich.   Ta uporczywa dezinformacja łączy ze mną osobę mi niemiłą,  o której mam powody, aby myśleć o niej źle. Sądzę też, że tę dezinformację się utrzymuje   umyślnie.

Dlatego  tu daję fotkę, która pokazuje, jak wyglądał mój mąż, Janusz Łętowski. No a jak fotka prywatna, to zgodnie z tradycja powinien być piesek lub kotek. Tu: piesek. Z trzech osób umieszczonych na zdjęciu żyje tylko jedna: ja.

Posted by Ewa Łętowska