Filozofia bytu już od zarania stanowi przedmiot refleksji najznamienitszych umysłów na całym świecie. Nie sposób więc przejść obok niej obojętnie i nie zastanowić się chwilę nad bytem prawa, w którego królestwie książętami są niezawiśli sędziowie. Nic by nam jednak nie przyszło z tej refleksji, gdyby nie jej daleko idąca zawiłość, a do pewnego stopnia abstrakcyjność, czy nawet, choć tu stawiam znak zapytania, absurdalność. To ona bowiem czyni tę refleksję wyjątkowo płodną. Podstawową zawiłością, którą odnajdujemy w ontologii prawa jest rozróżnienie na byt i Byt. Na wstępie należy zaznaczyć, że w tym przypadku rozróżnienie to należy traktować z przymrużeniem oka. Jeśli by bowiem odnieść się do ontologii reguł prawnych, należałoby zaniechać postrzegania jej przez pryzmat dychotomii przedmiotu i podmiotu poznania, a także skłonić się w kierunku 3. Świata K. Poppera i jego superweniencji na stany mentalne i zachowania społeczne[1]. Jakkolwiek jest to zjawisko wyjątkowo ciekawe, to w odniesieniu do tematu, który chciałbym poruszyć, nie posiada ono prymatu znaczenia. Tym razem należy odnieść się do klasyka filozofii Bytu – Parmenidesa. Traktował on Byt jako coś niezrodzonego, niezniszczalnego, jednorodnego, zupełnego i jedynego[2]. Można by rzec, że Byt to pełnia. Przełożenie tego na płaszczyznę systemu prawa jest trudne, ale nie niemożliwe. Spróbujmy pomyśleć prawo jako Byt. Prawo jako Byt jest i nie może nie być. Jest bowiem niezniszczalne, jednorodne, zupełne i jedyne. Bezprawie zaś jako zaprzeczenie Bytu nie istnieje i istnieć nie może. Praktyka prawna osadzona we współczesnych realiach populizmu i upadku autorytetu prawa pokazuje, że jest odwrotnie. Bytu nie ma, a niebyt stał się rzeczywistością. Jest to jednak tylko ocena powierzchowna. Ten przydługi wstęp prowadzi nas do analizy orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 6 października 2021 roku, sygn. akt: C-487/19, w sprawie sędziego Waldemara Żurka. Co najmniej jedno zdanie z tego orzeczenia ma wartość niebagatelną:

„ostatni sąd powinien, zgodnie z zasadą pierwszeństwa prawa Unii, uznać sporne postanowienie za niebyłe, czemu nie będzie mógł stanąć na przeszkodzie żaden przepis prawa krajowego”[3].

Czymże jest ten niebyt, o którym wspomina nie tylko Trybunał Sprawiedliwości. O innych przykładach jego użycia za chwilę. Skupmy się na skrótowej analizie wyroku TSUE, który stara się ukazać, że bezprawia, a zatem niebytu, po prostu nie ma. Niebytu po prostu nie ma, gdyż jak wskazuje TSUE „powołanie [sędziego wydającego postanowienie – przyp. M.K.] nastąpiło z rażącym naruszeniem podstawowych norm stanowiących integralną część ustroju i funkcjonowania rozpatrywanego systemu sądownictwa oraz że zagrożona jest prawidłowość skutku, do którego doprowadził wspomniany proces, przez co w przekonaniu jednostek mogły powstać uzasadnione wątpliwości co do niezawisłości i bezstronności sędziego, o którym tu mowa, wobec czego owego postanowienia nie można uznać za wydane przez niezawisły i bezstronny sąd”.

Świadomość skuteczności orzecznictwa TSUE, poza skutecznością inter partes, musi prowadzić do konstatacji dotyczącej możliwego zwycięstwa Bytu. Jak jednak wskazuje inny filozof zajmujący się ontologią, „byt w całości bytuje dopiero i tylko o tyle, o ile postanawia go człowiek, który przedstawia i dostawia, wytwarza. Tam, gdzie powstaje światoobraz, zapada istotna decyzja o bycie w całości. Bycia bytu poszukuje się i znajduje się je w tym, że jest on przedstawiany”[4]. Choć M. Heidegger nie poruszał kwestii Parmenidesowskiego Bytu tylko skupiał się na bycie jako takim, to świetnie oddaje absurd prawniczego klimatu dnia dzisiejszego. Z jednej strony Byt musi istnieć, bo przecież prawo zawsze musi znaczyć prawo, jak pisał Julian Tuwim. Jednakże, z drugiej strony, kreacja bytu pozostaje na wskroś kreacją ludzką. Mimo że samo prawo jest artefaktem od człowieka uwolnionym, to jednak odzieranie go z przymiotu Bytu czynione jest właśnie rękami człowieka. W takim duchu należy odczytywać myśl wyrażoną przez TSUE, które ten sam sąd, ale także wiele innych organów sądowniczych, jak na przykład Europejski Trybunał Praw Człowieka czy Sąd Najwyższy, stara się wyrażać od dłuższego czasu. Przytoczę wyłącznie kilka najważniejszych myśli:

„zasadę pierwszeństwa prawa Unii należy interpretować w ten sposób, że wymaga ona od sądu odsyłającego odstąpienia od stosowania tych przepisów [wadliwych – przyp. M.K.] na rzecz stosowania wcześniej obowiązujących przepisów krajowych oraz przeprowadzenia przez niego kontroli sądowej przewidzianej w tych ostatnich przepisach”[5].

 

„Postanowienie to jest skuteczne i musi być respektowane przez Sąd Najwyższy, a wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie P 7/20 z dnia 15 lipca 2021 r. jest dotknięty taką samą wadą jak wyrok w sprawie U 2/20 (zasiadał w jego składzie J. Piskorski), a zatem już chociażby z tego powodu – omówionego powyżej – nie wywołuje skutku z art. 190 ust. 1 Konstytucji RP”[6].

 

„Trybunał przyjmuje, że cel i ogólne uzasadnienie nowego modelu wyboru sędziów do KRS można na pierwszy rzut oka uznać za zasadne. Jednakże samo to uzasadnienie nie może być postrzegane jako wystarczające do uzasadnienia całkowitego odwrócenia przez Trybunał Konstytucyjny jego wcześniejszego orzecznictwa bez oparcia, jak podkreślono powyżej, na należycie przeprowadzonej ocenie, w której wyważono wchodzące w grę sprzeczne interesy, zgodnie z wymogami Konwencji”[7].

 

Choć ostatni fragment tak mocno nie pokazuje problematyki niebytu, to jednak w świetle fragmentów pozostałych oraz innego orzecznictwa ETPC w sprawach podobnych jest idealnym symptomem przewartościowań ontologicznych w polskim systemie prawnym.

Czytelnik zagubiony w meandrach ontologii, zastanawia się pewnie nad absurdalnością tego tekstu. Z pozoru tekst ten może być niejasny, nieczytelny, czy nawet wewnętrznie sprzeczny, jednakże zarówno jego treść jak i struktura i forma oddają to, w jakiej sytuacji znajduje się obecnie polskie prawo z Konstytucją na czele. Zagubione w meandrach bytu i niebytu, stara się być Bytem, który niezmienny i wiecznotrwały zdaje się być nadzieją na lepszą przyszłość.

Wciąż jednak pamiętać trzeba, że Bytu nie da się oszukać, choć bardzo byśmy tego pragnęli. Swego czasu C. Miłosz pisał, „nie bądź bezpieczny, poeta pamięta”[8], ale tu nie tylko o to chodzi. Kwestia odpowiedzialności i rachunku sumienia za popełnione grzechy społeczne to jedno, ale kwestia rozgrzeszenia i wiecznego potępienia to drugie. I tutaj po raz kolejny przyda się nam Parmenides. „Gdy Byt przestaje myśleć o nas, nasze istnienie się kończy. Jesteśmy snem Bytu, a wszelkie stwierdzenia dotyczące naszej niezależności są objawami samooszukiwania się i iluzji, że coś znaczymy”[9]. My jesteśmy prawem, my jesteśmy Konstytucją, ale dziś, czym tak naprawdę jesteśmy i czy w ogóle jesteśmy?

Marek Piotr Kaczmarczyk

Uniwersytet Warszawski

 


 

[1] Zob. B. Brożek, Normatywność prawa, Warszawa 2012.

[2] Zob. W. Tatarkiewicz, Historia filozofii cz. 1, Warszawa 2014.

[3] Wyrok TSUE z dnia 6 października 2021 roku, sygn. akt: C-487/19, ECLI:EU:C:2021:798.

[4] M. Heidegger, Czas światoobrazu, http://sady.up.krakow.pl/fil.heidegger.czas.swiatoobrazu.htm, dostęp: 6 października 2021 roku.

[5] Wyrok TSUE z dnia 2 marca 2021 roku, sygn. akt: C-824/18, ECLI:EU:C:2021:153.

[6] Postanowienie SN z dnia 16 września 2021 roku, sygn. akt: I KZ 29/21, LEX nr 3223819.

[7] Wyrok ETPC z dnia 22 lipca 2021 roku, Reczkowicz p. Polsce, sygn. akt: 43447/19, HUDOC.

[8] C. Miłosz, Który skrzywdziłeś, https://www.milosz.pl/przeczytaj/poezja/25/ktory-skrzywdziles, dostęp: 6 października 2021 roku.

[9] A. Drozdek, Parmenides: Życie jest snem Bytu, „Analiza i Egzystencja” 13, 2011, s. 10.

Posted by redakcja