Jerzy Zajadło

Jerzy Zajadło – profesor nauk prawnych, specjalista w zakresie teorii i filozofii prawa, wykłada na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego

W trakcie Drugiego Kongresu Praw Obywatelskich wziąłem jako widz udział w panelu „Sprawiedliwość konstytucyjna po kryzysie konstytucyjnym”. Dyskusja panelistów była wprawdzie bardzo interesująca, ale w zasadzie abstrahowała od pytania „co po kryzysie konstytucyjnym?”, skupiła się raczej na kwestii „co to jest kryzys konstytucyjny?”. I słusznie – trudno dywagować o tym, jak posprzątać po cyklonie, kiedy człowiek znajduje się właśnie w jego oku.

Samo pytanie „co po kryzysie konstytucyjnym?” nie jest jednak bezprzedmiotowe – kryzys konstytucyjny, jak każdy kryzys, kiedy się przecież zakończy i problem powróci. Przepraszam – nie powróci, może powrócić. Nie możemy bowiem wykluczyć sytuacji, że kryzys konstytucyjny wchłonie sam siebie i po nim nie będzie już konstytucji, która stanowiła jego podstawę. Powstałą czarną pokryzysową dziurę wypełni po prostu nowy reżim polityczno-prawny, a dotychczasowy pójdzie w całkowite zapomnienie.

Tak więc racjonalność pytania „co po kryzysie konstytucyjnym?” ma sens tylko przy założeniu, że porządek konstytucyjny jednak przetrwa i że będziemy nie tylko poszukiwać rozwiązań w zakresie eliminacji jego skutków, lecz także ustalać przyczyny jego powstania i zastanawiać się na problemem odpowiedzialności jego sprawców.

Wbrew wszelkim pozorom nie wymaga to jakiegoś szczególnie twórczego wysiłku intelektualnego. Problem nie jest bowiem ani nowy, ani nieznany, co nie oznacza jednak, że nie jest skomplikowany. Przeciwnie, we współczesnej filozofii prawa już dawno udzielono odpowiedzi na pytanie, jakie mamy opcje wyboru, gdy przyjdzie nam posprzątać skutki ekscesów reżimu autokratycznego. Opisał je swego czasu amerykański uczony Lon L. Fuller (Moralność prawa, Warszawa 2004 – dodatek: Problem donosiciela, s. 211-218).

Autor kreśli tam pewien, wcale nie aż tak fikcyjny, następujący scenariusz: Po upadku pewnego reżimu, zwanego reżimem Purpurowych Koszul, nowy minister sprawiedliwości wzywa swoich pięciu zastępców i pyta ich, co zrobić w tej sytuacji. Pyta więc w gruncie o to samo, co miało być przedmiotem wspomnianego na wstępie panelu dyskusyjnego: „co po kryzysie konstytucyjnym?”. I pada pięć różnych odpowiedzi.

Po pierwsze – nic nie możemy zrobić: reżim Purpurowych Koszul był legalny, a obowiązujący w nim porządek, mimo całej naszej negatywnej oceny, był jednak obowiązującym prawem.

Po drugie – reżim Purpurowych Koszul był państwem bezprawia, spuśćmy jednak zasłonę milczenia nad tym czarnym snem, odkreślmy go grubą kreską i idźmy do przodu nie grzebiąc się w przeszłości, a zwłaszcza nie sięgajmy po ich metody.

Po trzecie – oddzielmy ziarno i plewy, część z działań reżimu Purpurowych Koszul była normalna i zgodna z prawem, ale część stanowiła ewidentne bezprawie i tyko za te akty bezprawia ich rozliczmy, ale zróbmy to konsekwentnie i z zachowaniem naszych standardów.

Po czwarte – w imię przywrócenia elementarnej sprawiedliwości uchwalmy nowe prawo, które będzie stanowiło podstawę rozliczenia zbrodni Purpurowych Koszul, nawet jeśli będzie działało wstecz.

Po piąte – nic nie róbmy, nie angażujmy w to autorytetu naszego państwa prawa, zostawmy to ludowi, który sam sobie z tym poradzi i sam wymierzy Purpurowym Koszulom należną im sprawiedliwość.

Fuller kończy swój tekst następującym pytaniem (s. 218): „Gdyby ktoś z państwa został ministrem sprawiedliwości, która z tych propozycji zostałaby przyjęta?”

Posted by redakcja