Andrzej Porębski

Andrzej Porębski

W ramach tzw. Tarczy 4.0, ustawy z prawem karnym pozornie niezwiązanej, ustawodawca sprytnie ukrył nowelizację art. 37a Kodeksu karnego (KK), która znacząco zawęża jego zastosowanie. Art. 37a KK to przepis części ogólnej KK, który pozwala w pewnych wypadkach na orzeczenie za przestępstwo kary grzywny albo ograniczenia wolności, nawet jeśli taka kara nie jest wymieniona wprost w przepisie części szczególnej (czyli przepisie dotyczącym konkretnego przestępstwa). Przepis ten znajduje zastosowanie w odniesieniu do każdego przestępstwa zagrożonego karą nie wyższą niż 8 lat pozbawienia wolności. Występowanie tego przepisu sprawia, że sędzia ma więcej możliwości kształtowania wymiaru kary za niektóre przestępstwa, czyli zbiór kar możliwych do wymierzenia za te przestępstwa rozszerza się. Regulacje części ogólnej KK muszą być brane pod uwagę, gdy czytamy (wykładamy, stosujemy) część szczególną KK, a kary opisane w części szczególnej nie są w żaden sposób preferowane w stosunku do tych „dodatkowo dopuszczanych” w związku z zastosowaniem art. 37a KK. Omawiany przepis nazywany bywa „przednawiasowym”, bo obejmuje każdy element „nawiasu” (w którym znajdują się przepisy części szczególnej KK), zatem, chcąc zidentyfikować rzeczywiste zagrożenie karą za poszczególne przestępstwa, musimy przez cały czas mieć go na uwadze.

Tyle teorii. Skoro już sobie ją wytłumaczyliśmy – a jest to wiedza niewykraczająca w żaden sposób poza drugi, najpóźniej trzeci rok studiów prawniczych – możemy przyjrzeć się, co na ten sam temat uważa jeden z prokuratorów Prokuratury Krajowej, niegdyś sędzia. Wystąpił on w Senacie, broniąc projektu wspomnianej nowelizacji. Wskazywał, że to właśnie obecny art. 37a KK pozwala na stosowanie „sztuczek”, w efekcie których orzekane są łagodne kary bez nadzwyczajnego ich złagodzenia. Mówił: na przykład zamiast wymierzyć za oszustwo, jak to jest wymagane, od 6 miesięcy do 8 lat więzienia, można orzec grzywnę wynoszącą 100 zł lub miesiąc ograniczenia wolności w postaci 20 godzin pracy. Idealna sytuacja dla zręcznych obrońców potrafiących wykazać, że z jakiegoś powodu to zagrożenie, które ustawodawca w części szczególnej kodeku karnego określił za popełnienie poważnego czynu, nie powinno być zastosowane, a sprawcę należy pogłaskać po głowie (za Dziennikiem Gazetą Prawną).

Od razu powinna nam się rzucić w oczy wewnętrzna sprzeczność w pierwszym zdaniu cytowanej wypowiedzi. Skoro „jest wymagane”, aby za oszustwo wymierzyć od 6 miesięcy do 8 lat więzienia, to nie może być prawdą, że „można orzec grzywnę wynoszącą 100 zł”. Oczywiście zdanie to jest nieprawdziwe nie tylko dlatego, że zdanie wewnętrznie sprzeczne nie może być prawdziwe, ale również dlatego, iż właśnie ze względu na obowiązywanie art. 37a KK nie jest wcale wymagane wymierzenie za oszustwo kary pozbawienia wolności. Jak to już sobie omówiliśmy na wstępie, zastosowanie tego przepisu przednawiasowego trzeba rozważyć zanim określi się zbiór możliwych do wymierzenia kar na podstawie samego przepisu części szczególnej.

Drugie cytowane zdanie, używane jako argument przeciwko art. 37a KK w jego obecnym brzmieniu, jest z kolei sprzeczne z zasadami sprawiedliwości. Skoro zręczny obrońca jest w stanie przekonać sędziego, że kara pozbawienia wolności w wypadku jakiegoś czynu to byłoby za dużo, to chyba trzeba uznać za pozytywną sytuację, gdy prawo daje sędziemu możliwość wymierzenia kary adekwatnej? Rolą prokuratora jest (co do zasady) oskarżać, a rolą obrońcy – bronić. Znalezienie przez tego drugiego dobrego argumentu przemawiającego za wymierzeniem mniej dolegliwej kary nie jest niczym nagannym. Skoro więc przytaczany przez Pana Prokuratora zręczny obrońca umie wykazać istnienie czynnika łagodzącego, to jest to okoliczność przemawiająca za wymierzeniem łagodniejszej kary, a nie argument przeciwko obowiązywaniu art. 37a KK w jego obecnej formie… No cóż, nie każdy musi być mistrzem zręcznej argumentacji  (chociaż zręczny prokurator raczej być nim powinien).

W drugim cytowanym zdaniu mówca popełnia jeszcze jeden błąd – dziwnego preferowania zagrożenia karą określonego w części szczególnej KK. Jak  już wspomniałem na początku, nie ma żadnych podstaw, aby uznawać to zagrożenie za w jakiś sposób „właściwsze” czy „odrębne”. Zagrożenia karą nie należy dzielić na „wynikające z wyodrębnionej części szczególnej” i „wynikające z całego kodeksu”, bo tylko to ostatnie ma znaczenie. Przepisu prawa nie można czytać odrębnie, w oderwaniu od całej dziedziny prawa; trzeba wziąć pod uwagę wszystkie inne przepisy z nim powiązane – to już wiedza z pierwszego roku studiów prawniczych.

I jeszcze jedna sprawa: gdyby omawiany wywód traktować całkowicie poważnie, to stanowi on kontrargument dla obowiązywania części ogólnej KK jako takiej. Cytowany fragment można sparafrazować, podstawiając zamiast art. 37a KK inne przepisy. Utworzone w ten sposób wypowiedzi mogą mieć nawet zupełnie absurdalny wydźwięk. „Uzasadnijmy” słowami Pana Prokuratora skazywanie za zabójstwo ciężko chorych psychicznie osób, całkowicie niepoczytalnych w chwili czynu: „zamiast wymierzyć za zabójstwo, jak to jest wymagane, co najmniej 8 lat pozbawienia wolności, można uznać, że osoba nie mogła pokierować swoim postępowaniem [art. 31 § 1 KK] i nie skazać takiej osoby. Idealna sytuacja dla zręcznych obrońców potrafiących wykazać, że z jakiegoś powodu – na przykład choroby psychicznej – to zagrożenie, które ustawodawca w części szczególnej kodeksu karnego określił za popełnienie zabójstwa, nie powinno być zastosowane, a sprawcę należy umieścić w zakładzie psychiatrycznym”.

Chciałbym wierzyć, że korepetycje z części ogólnej prawa karnego wystarczyłyby, aby takie przemówienia nie były wygłaszane w polskim parlamencie. Chciałbym – ale oczywiście nie wierzę w to wcale. Problem tkwi w braku szacunku do roli, którą powinien pełnić język oraz w jakże popularnym obecnie instrumentalnym wykorzystywaniu prawa do doraźnych celów politycznych. Nie wiem, na czym ma polegać korzyść z zawężenia zakresu stosowania art. 37a KK (ja jej nie znajduję), ale widocznie apolityczna prokuratura uznała, że korzyść taka występuje. A skoro tak, to do celu można dążyć  wszelkimi środkami. Można mówić cokolwiek: bez szacunku dla prawa; bez szacunku dla logiki; ostatecznie: bez szacunku dla słuchacza, który zazwyczaj znawcą prawa nie jest.

Kończąc, podzielę się z Państwem jeszcze jedną kwestią, która wydaje mi się znamienna. W 2016 r. bohater tego tekstu, jako specjalista z zakresu prawa karnego, był przewodniczącym zespołu do spraw opracowania zadań na egzamin prokuratorski. Czyżby na naszych oczach rodził się nowy standard kształcenia kadr dla prokuratury?

Posted by redakcja